Opłaty za energię elektryczną dla gospodarstw domowych nie zostaną uwolnione od stycznia 2009 roku - czyli stało się tak, jak w ubiegłym tygodniu przewidywał "Parkiet". - W segmencie tym ceny powinny być wolne, ale nie może to nastąpić od przyszłego roku - powiedział wczoraj Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Jego zdaniem, wśród firm energetycznych nie ma wystarczającej konkurencji, by móc uwalniać opłaty dla najmniejszych odbiorców. Na ceny w sektorze klientów biznesowych, stanowiących 75 proc. rynku, URE nie ma wpływu.
Brakuje walki o odbiorców
Regulator przygotował specjalny raport w tej sprawie. Wynika z niego, że dwie największe spółki z sektora produkcji energii - Polska Grupa Energetyczna oraz należący do grupy Tauron Południowy Koncern Energetyczny (obie są państwowe) - kontrolują 50 proc. rynku. Również na handel energią PGE ma największy wpływ na rynku - w jej rękach jest ponad jedna trzecia krajowego obrotu.
URE zwrócił również uwagę, że rynek hurtowy w Polsce jest niepłynny. - Ponad 90 proc. energii sprzedawane jest w kontraktach dwustronnych. Tylko 2-3 proc. całego obrotu trafia na Towarową Giełdę Energii - podsumował Rafał Gawin z departamentu promocji konkurencji w URE. Dodał też, że kontrakty dwustronne między spółkami zakłócają stawki rynkowe. Są niejawne, przez co na rynku brakuje dostępu do wiarygodnej informacji na temat poziomu cen.
Także na poziomie detalicznym, zdaniem przedstawicieli URE, nie można w Polsce mówić o konkurencji. Klienci - mimo że mogą korzystać z tego już od ponad roku - nadal bardzo rzadko zmieniają swojego sprzedawcę energii. Na grubo ponad 15 milionów gospodarstw domowych w Polsce na razie z prawa tego skorzystało około 700 z nich. Do tego coraz większa grupa klientów ma problemy z opłaceniem rachunków za prąd w terminie.