Na jutro Enea zapowiada publikację prospektu emisyjnego. Państwowa spółka energetyczna z Poznania powinna zadebiutować na GPW w ciągu najbliższych trzech tygodni. Po 12 listopada musiałaby uzupełniać prospekt o dane finansowe na koniec III kwartału.

Przedstawiciele Enei podawali już wcześniej kilka przybliżonych terminów emisji nowych akcji. Sprawa jednak opóźnia się ze względu na niepewną sytuację na GPW. Nadzorujące spółkę ministerstwo skarbu w związku z tym postanowiło zmienić strukturę oferty - akcje, które spółka będzie plasowała na GPW, trafią w większości do inwestorów branżowych. Przeznaczona specjalnie dla nich transza akcji nie była wcześniej przewidywana. W związku z tym Enea musi wprowadzić do swojego prospektu daleko idące zmiany. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że do czasu, kiedy zamykaliśmy prace nad tym wydaniem "Parkietu", aneksy do prospektu nie były jeszcze zatwierdzone przez KNF. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że nastąpi to dziś.

Enea chce iść na giełdę po pieniądze na m.in. dwie nowe elektrownie. Szacunkowa wartość jej IPO to 2,5-3 mld złotych. Nawet dwie trzecie akcji trafić ma do inwestorów branżowych. Fundusze i inwestorzy indywidualni będą mogli liczyć na kilkuprocentowe dyskonto. Z naszych informacji wynika, że TFI, choć bardzo chciałyby kupić akcje Enei (która będzie pewnym kandydatem do WIG20), to na obecną chwilę zastanawiają się, skąd wygospodarować pieniądze na zakupy. Spowodowana bessą fala umorzeń jednostek uczestnictwa mocno uszczupliła ich portfele. Ministerstwo skarbu deklaruje tymczasem, że jeśli po zbudowaniu księgi popytu okaże się, że cena akcji byłaby zbyt niska, debiut Enei zostanie odwołany.

W piątek Enea odwołała się od decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o nałożeniu na należącą do jej grupy spółkę sieciową Enea-Operator 11 mln złotych kary za utrudnianie budowy farm wiatrowych. Eneę zaskarżyły do UOKiK trzy spółki: EPA, Notos i Nauto.