Ograniczanie akcji kredytowej przez kolejne banki nie wynika jedynie z problemów z pozyskaniem franka szwajcarskiego na rynku czy spadku zaufania pomiędzy instytucjami finansowymi. Nawet gdyby kryzys na rynkach finansowych ominął polskie banki, to i tak musiałyby zmniejszyć dynamikę wzrostu portfeli kredytowych. W ostatnich latach gwałtownie obniżył się bowiem współczynnik wypłacalności. Banki będą musiały temu przeciwdziałać, ale w obecnej sytuacji może to być utrudnione.
Coraz bliżej 8 procent
Współczynnik wypłacalności określa stosunek funduszy własnych banku do jego aktywów ważonych ryzykiem. Minimalna jego wartość określona w prawie bankowym wynosi 8 proc. Jeszcze trzy lata temu średnia wartość współczynnika wypłacalności była na bardzo bezpiecznym poziomie 15 proc.
Jednak w tym czasie dynamika akcji kredytowej znacznie przekraczała wzrost funduszy własnych polskich instytucji. W ostatnich miesiącach weszła także w życie uchwała Komisji Nadzoru Bankowego (wprowadzająca do polskich regulacji międzynarodowe standardy ustalone w Nowej Umowie Kapitałowej Bazylea II), która określiła nowe wymogi kapitałowe związane z uwzględnieniem ryzyka operacyjnego. Spowodowało to obniżenie przeciętnego współczynnika wypłacalności o dalszy 1 pkt proc.
Zgodnie z danymi za sierpień 2008 r., średnio w sektorze wynosi on już tylko 10,8 proc. i to mimo że fundusze własne banków wzrosły od początku roku o 10 proc. (głównie ze względu na zatrzymywanie w bankach wypracowanych zysków poprzez wypłacanie niższych dywidend).