Niepewne są losy rządowej reformy finansów publicznych. Wczoraj w Sejmie nie odbyło się planowane pierwsze czytanie ustawy o zmianie ustawy o finansach publicznych. Wprawdzie posłowie projektem mają się zająć dzisiaj, ale z wypowiedzi niektórych parlamentarzystów wynika, że prace legislacyjne przeciągną się i ustawa nie wejdzie w życie przed 1 stycznia 2009 r., jak planowano.

- Nie zależy mi na tym, aby nowelizacja ustawy o finansach publicznych została szybko przyjęta przez parlament - mówi poseł Jan Łopata (PSL), wiceprzewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych.

Wczoraj rano w Sejmie zebrał się Klub Parlamentarny Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jednym z tematów spotkania była reforma finansów publicznych. Zdaniem Łopaty, przebieg dyskusji wskazuje na to, że przygotowany przez resort finansów projekt w obecnym kształcie raczej nie może liczyć na poparcie ludowców. Jakie PSL ma zastrzeżenia do nowelizacji? - W projekcie ustawy jest wiele zapisów, nad którymi trzeba dłużej popracować w komisji - stwierdza Łopata. Wyjaśnia, że ludowcom nie podoba się na przykład pomysł likwidacji niektórych funduszy celowych, w tym geodezyjnego i Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych. - Z pierwszego często korzystają starostwa powiatowe, chcąc sfinansować stworzenie cyfrowych map geodezyjnych. Środki z FOGR są przeznaczane przez samorządy na poprawę stanu wiejskiej infrastruktury drogowej - tłumaczy poseł. Jego zdaniem, proponowane przez resort finansów przepisy sprawią, że samorządom trudniej będzie uzyskać te pieniądze.

- W projekcie nie ma takich przepisów, przez które ustawa musi być przyjęta przed 1 stycznia 2009 r. - mówi Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów. Dodaje, że większość istotnych dla reformy finansów publicznych rozwiązań i tak miała wejść w życie dopiero w 2010 r. - Niemniej jednak zależy nam na sprawnym przeprowadzeniu tego projektu przez Sejm i mamy nadzieję, że zyska on poparcie PiS i PO, które do tej pory mówiły o konieczności konsolidacji budżetowych wydatków poprzez likwidację funduszy celowych i gospodarstw pomocniczych - stwierdza Suchocka-Roguska.