Sytuacja na amerykańskim rynku akcji, oceniana przez pryzmat analizy technicznej, diametralnie się zmieniła po sesji 28 października. Wzrost S&P500 o 10,79 proc., a DJIA o 10,88 proc. przyniósł nie tylko długie białe świece na wykresie dziennym, ale również powrót powyżej dołków z 10 października (odpowiednio 899,22 pkt i 8451,19 pkt), wstępne sygnały kupna na MACD, które wzmacnia pozytywna dywergencja tego wskaźnika z wykresem, a przede wszystkim zanegowane wybicie obu indeksów dołem z dwutygodniowych stabilizacji, co w sposób bezpośredni otwierało drogę do dołków z lat 2002 i 2003.
To wszystko powoduje, że można oczekiwać kontynuacji wzrostowej korekty na Wall Street. Jako że równocześnie można prognozować spadek zmienności na rynku, więc ewentualne odbicie, dla którego planem minimum jest wyrównanie maksimów z 14 października br., powinno być rozłożone w czasie.
Na korekcyjny scenariusz dla Wall Street, a tym samym przeciw powtórce z pierwszej połowy miesiąca, gdy równie silne jednodniowe wzrosty dwa dni później stały się historią, przemawia również zmieniające się otoczenie.
Spadek stawek Libor, coraz mniejsze obawy przed bankructwami instytucji finansowych i ciche nadzieje, że plany ratowania sytemu bankowego podjęte przez amerykańskie i europejskie rządy oraz banki centralne okażą się skuteczne, wpływają na spadek awersji do ryzyka.
Szczególnie że opublikowane wczoraj wstępne szacunki dynamiki PKB w III kwartale br. (-0,3 proc. wobec prognozowanych -0,5 proc.) mogą zostać potraktowane jako potwierdzenie tezy, że recesja, owszem, w USA będzie, ale nie będzie ona ani długa, ani silna (to błędne założenie).