Rośnie moda na surowce

Surowcowa hossa trwa. W Polsce produkty pozwalające inwestować na tym rynku cieszą się umiarkowanym, ale rosnącym wzięciem

Aktualizacja: 27.02.2017 03:34 Publikacja: 04.02.2011 02:48

Michał Dybuła

Michał Dybuła

Foto: Archiwum

[[email protected]][email protected][/mail]

Surowce, których ceny w ubiegłym roku raz po raz biły rekordy, znów gwałtownie drożeją. Szczególnie mocno zwyżkują notowania surowców rolnych. Obliczany przez Organizację Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) indeks cen żywności skoczył w styczniu o 3,4 proc., do poziomu 231 pkt, bijąc ustanowiony w grudniu rekord. – Wysokie ceny będą się utrzymywały w najbliższych miesiącach – ostrzegł ekonomista FAO Abdolreza Abbassian.

Potwierdzeniem jego słów są notowania. Skupiający surowce indeks Thomson Reuters/Jefferies CRB wspiął się wczoraj do najwyższego poziomu od końca września 2008 r. Windowały go przede wszystkim ceny bawełny, która drożała wczoraj w Londynie nawet o 3 proc., do rekordowych 1,76 USD za funt (0,45 kg). Bezprecedensową cenę osiągnęła także miedź. Za tonę tego metalu płacono w Londynie przejściowo nawet 10 tys. USD. Cena baryłki ropy Brent znalazła się zaś po raz pierwszy od jesieni 2008 r. powyżej 103 USD.

[srodtytul]Hossa jeszcze potrwa[/srodtytul]

Przyczyn surowcowej hossy jest wiele. Inwestycjom w tę grupę aktywów sprzyja m.in. łagodna polityka pieniężna, w szczególności prowadzony przez Fed skup obligacji za dodrukowane pieniądze. Surowce drożeją też w związku z poprawą koniunktury w światowej gospodarce.

Jednocześnie podaż wielu z nich jest ograniczona wskutek klęsk żywiołowych, m.in. w Rosji, Kanadzie i Australii. Analitycy wskazują też, że na rynku surowców zrodziło się błędne koło. – Inflacja żywnościowa wywołała zamieszki w Tunezji, które teraz rozprzestrzeniają się na Bliski Wschód, do Egiptu, Jordanii i Jemenu – zauważył Andrew Busch, strateg inwestycyjny w BMO Capital Markets. Tymczasem rewolta w Egipcie budzi obawy, że dojdzie do blokady Kanału Sueskiego, odgrywającego istotną rolę w transporcie ropy. To winduje ceny tego ostatniego surowca. W efekcie analitycy nie spodziewają się, aby surowcowa hossa miała się szybko skończyć. Jak wskazywał kilka dni temu na Forum Ekonomicznym w Davos słynny inwestor George Soros, minie kilka lat, zanim podaż surowców zrówna się z popytem. – Globalna gospodarka stoi w obliczu silnej presji inflacyjnej – konkluduje Busch.

[srodtytul]Niewielkie zainteresowanie[/srodtytul]

Choć surowcowa inflacja staje się coraz większym problemem dla rządów, szczególnie w państwach rozwijających się, oraz banków centralnych, inwestorzy na nią nie narzekają. W 2010 r. wspomniany indeks CRB zyskał 17,6 proc., dwukrotnie więcej niż indeks akcji rynków dojrzałych MSCI World. Do funduszy inwestujących w surowce napłynęło netto 29,3 mld USD. To o niemal 50 proc. więcej niż w rekordowym dotąd 2009 r.

Z surowcowej hossy mogą korzystać także klienci TFI i banków w Polsce. Ich zainteresowanie rośnie. Można szacować, że w 2010 r. Polacy ulokowali w funduszach surowcowych oraz produktach strukturyzowanych opartych na indeksach rynku surowców nie więcej niż 0,5 mld zł. Z tego, jak wynika z szacunków portalu Structus.pl, do struktur trafiło 100–300 mln zł, reszta zaś do funduszy. Dla porównania, do polskich funduszy akcji zagranicznych napłynęło netto ok. 100 mln zł.

W ofercie polskich TFI jest kilkanaście funduszy lokujących na rynku surowców – najczęściej w kontrakty terminowe, ETF, niekiedy pośrednio – w akcje koncernów surowcowych. Na koniec roku zgromadzonych w nich było około 600 mln zł – wynika z danych firmy Analizy Online. Na razie nie zanosi się, aby surowcowa hossa skłoniła TFI do uruchamiania kolejnych funduszy surowcowych. Obecnie nie ma w nadzorze ani jednego wniosku w tej sprawie.

Spośród około dziesięciu towarzystw, które w ofercie takiego produktu nie mają, jedynie Allianz TFI rozważa jego wprowadzenie. – Choć nasz Allianz Platinium FIZ inwestuje teraz w surowce, zastanawiamy się nad funduszem dedykowanym wyłącznie temu rynkowi. Żadne decyzje jednak na razie nie zapadły – mówi Marek Mikuć, wiceprezes Allianz TFI.

Nie wszystkie z już dostępnych w Polsce funduszy surowcowych skorzystały ze wzrostu na tym rynku. Najlepszy Investor Gold zyskał w 2010 r. przeszło 60 proc., czyli ponad dwa razy więcej niż samo złoto. Ale już Amplico Surowcowy poniósł straty. Produkty strukturyzowane też nie zachwyciły. Spośród około 50 zakończonych w ub.r. tylko sześć przyniosło średni roczny zysk większy niż 10 proc. – wynika z danych Structus.pl. Równocześnie co trzeci produkt nie przyniósł żadnego zysku – zakończył się jedynie zwrotem zainwestowanego kapitału. W styczniu wygasły cztery produkty (ale pojawiło się pięć nowych). Cafe Latte z BRE Banku dał 8-proc. zysk w skali roku, Rok Pegaza Deutsche Banku 2-proc. roczny zarobek, Allianz Bonus Ropa Naftowa nie dał żadnego zysku, a Food 3 II z oferty New Word Alternative Investment 20-proc. stratę.

– Trzeba uważać na różne „magiczne” strategie inwestycyjne (np. przy zbyt dużym wzroście danego indeksu klient już nie zarobi – red.) i indeksy, które z założenia mają przynosić zysk w każdych warunkach rynkowych, ale w rzeczywistości trudno na nich zarobić więcej niż kilka procent w skali roku – komentuje Michał Szeliski, analityk Structus.pl.

[srodtytul]Za wysokie koszty[/srodtytul]

Na zwyżkach lub spadkach cen surowców można zarabiać w Polsce także dzięki kontraktom terminowym. W ich nabywaniu pomagają krajowi brokerzy, którzy pośredniczą w składaniu zleceń na rynki zagraniczne. – Zainteresowanie kontraktami terminowymi na paliwa, metale i produkty rolne systematycznie rośnie, do czego niewątpliwie przyczyniają się zwyżki cen tych surowców. Na razie aktywnie handlują jednak nimi tylko wytrawni gracze – mówi Marcin Rupiński, kierownik zespołu rynków zagranicznych Domu Maklerskiego BOŚ. Dodaje, że dla wielu osób jedną z barier przy zakupie instrumentów opartych na cenach surowców są koszty. – Umożliwiamy handel kontraktami na giełdach NYMEX, CBOT i NYSE Liffe. Koszt otwarcia pozycji waha się jednak od 1 tys. do 7 tys. dolarów – twierdzi Rupiński.

W jego ocenie wielu inwestorów nie decyduje się na inwestycje również dlatego, że nie ma wiedzy na temat instrumentów opartych na cenach surowców i rynków, na których są one notowane.

[ramka][srodtytul]

Pytania do... Michała Dybuły, ekonomisty ds. Europy Środkowo-Wschodniej w BNP Paribas[/srodtytul]

[b]Czy pnące się w górę ceny surowców stanowią zagrożenie dla polskiej gospodarki?[/b]

Oczywiście, że tak. Żywność w dalszym ciągu stanowi 25 proc. wydatków polskich gospodarstw domowych. Wzrost cen surowców rolnych na świecie spowoduje przyspieszenie inflacji żywnościowej w Polsce. Jeśli na rynkach surowcowych nie nastąpi żadna znacząca korekta, inflacja ta może w okolicy maja osiągnąć 10 proc. Później zacznie nam pomagać efekt bazy. To samo dotyczy ropy naftowej, choć wiele wskazuje na to, że tempo wzrostu inflacji paliw będzie się powoli zmniejszać.

[b]W jakim stopniu zwyżki cen surowców na świecie przekładają się na wzrost cen żywności i paliwa w Polsce? Przecież w 2008 r., gdy ropa kosztowała znacznie więcej niż dziś, paliwo nie było dużo droższe.[/b]

Wynika to z tego, że na ceny żywności i paliwa w Polsce oprócz notowań surowców wpływa też kurs złotego. Średnio jednak w ostatnich dwóch, trzech latach zmiany cen żywności w Polsce w około 25 proc. odzwierciedlały to, co działo się na rynkach surowcowych. Trzeba pamiętać o tym, że sprzedawcy nie przerzucają całego wzrostu cen surowców na konsumentów, ale częściowo biorą to na siebie, ograniczając marże.

[b]Czy Rada Polityki Pieniężnej powinna w najbliższych miesiącach brać pod uwagę ceny surowców, czy raczej powinna się kierować inflacją bazową, która nie uwzględnia cen żywności i paliwa?[/b]

Prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia z dość mocnym osłabieniem popytu konsumpcyjnego, bo rosnące ceny paliw i żywności będą ograniczały zdolności Polaków do zwiększania konsumpcji. W efekcie tempo wzrostu gospodarczego będzie raczej dość rozczarowujące.

Ze względu na to, co się dzieje na rynku pracy, nie spodziewałbym się efektów drugiej rundy, czyli przełożenia wzrostu cen żywności, paliw i energii na tempo wzrostu wynagrodzeń. Pozycja przetargowa pracowników jest bowiem słaba, bo stopa bezrobocia pozostaje wysoka. Jeśli mamy do czynienia ze wzrostem zatrudnienia, to są to umowy na czas określony, co też pozycję przetargową pracobiorców osłabia. W tej sytuacji, w momencie gdy szoki podażowe zaczną wygasać – a nie należy się spodziewać, że ceny surowców będą stale drożały w tempie 30–40 proc. rocznie – i większą rolę zaczną odgrywać efekty bazy, może się okazać, że inflacja spadnie bardzo głęboko.

[b]Czyli RPP powinna się wstrzymać z podwyżkami stóp procentowych?[/b]

Byłbym ostrożny, przynajmniej teraz. Oczywiście mogę się mylić i wzrost wynagrodzeń będzie jednak bardzo szybki. Wówczas RPP będzie musiała stopy podnosić. Do tego dochodzi oczywiście także kwestia kursu walutowego. W naszej sytuacji podwyżki stóp mogą się okazać niezbędne, aby złoty się nie osłabiał. To bowiem jeszcze bardziej podbiłoby presję inflacyjną.

Myślę jednak, że rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp w styczniu było przedwczesne. Tak samo teraz nie widzę dobrych powodów, żeby RPP miała ten cykl przyspieszać. Niestety wydaje mi się, że w I kwartale inflacja mocno wzrośnie, a Rada poczuje się dość niekomfortowo i będzie szybko zaostrzać kurs polityki pieniężnej. To zwiększyłoby ryzyko wystąpienia takiego scenariusza jak w 2004 i 2005 r., gdy RPP podniosła stopy w reakcji na inflację żywnościową, a później musiała je gwałtownie ciąć, i to poniżej poziomu wyjściowego.

[i]rozmawiał Grzegorz Siemionczyk [/i][/ramka]

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28