Rynek, na którym popłaca znajomość makroekonomii

Wśród czynników fundamentalnych, które mają największe znaczenie dla kursów walut, eksperci wymieniają te, wpływające na stopy procentowe. W praktyce może to być niemal wszystko

Aktualizacja: 23.02.2017 12:51 Publikacja: 23.09.2011 12:41

Na rynku walutowym, tak jak na każdym innym, inwestorzy mogą stosować analizę fundamentalną oraz tec

Na rynku walutowym, tak jak na każdym innym, inwestorzy mogą stosować analizę fundamentalną oraz techniczną

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier dm Dariusz Majgier

Na rynku walutowym, tak jak na każdym innym, inwestorzy mogą stosować analizę fundamentalną oraz techniczną. Ale w tym przypadku rola pierwszego z tych typów analizy wydaje się większa niż np. na rynku akcji. Waluty stanowią bowiem swego rodzaju wizytówki gospodarek, więc ich kursy – z natury rzeczy relatywne – odzwierciedlają różnice między tymi gospodarkami.

Każdego miesiąca w każdym państwie ukazują się jednak dziesiątki danych, które można włączyć do analizy fundamentalnej. Jak inwestorzy mogą przedrzeć się przez ten gąszcz informacji, skupiając się jedynie na najistotniejszych? – Najważniejsze są te dane makroekonomiczne, które mają wpływ na stopy procentowe oraz oczekiwania odnośnie do przyszłego poziomu tych stóp – wskazuje Krzysztof Wołowicz, szef działu analiz TMS Brokers.

– Przede wszystkim trzeba zwracać uwagę na wysokość stóp procentowych, bo determinują one napływ kapitału do danego kraju – przyznaje Karolina Kamińska, ekspertka z City Index. Ostatecznie bowiem popyt na daną walutę zależy od tego, jaką stopę zwrotu może ona zapewnić, a więc od różnicy między oprocentowaniem aktywów w tej walucie a oprocentowaniem innych aktywów. Im więc wyższe stopy procentowe w danym kraju albo im powszechniejsze oczekiwania, że będą one rosły, tym silniejsza powinna być jego waluta.

Kluczowa dynamika cen

– W tym kontekście kluczową informacją jest poziom inflacji, ale też inne dane, które mogą na inflację wpływać, np. dynamika wzrostu wynagrodzeń. Jeśli jest ona znacząca, może to sugerować, że występują efekty drugiej rundy – dodaje Wołowicz. O efektach takich mówi się, gdy wzrost cen konsumpcyjnych skłania pracowników do żądania podwyżek płac, a to z kolei zmusza ich pracodawców do ponownego podniesienia cen produktów. Taka spirala płacowo-cenowa może jednak wystąpić tylko wówczas, gdy siła przetargowa pracowników jest duża, tzn. gdy niska jest stopa bezrobocia w danej gospodarce. – Gdy wzrasta zatrudnienie, można się spodziewać także wzrostu wydatków konsumpcyjnych i popytu w gospodarce, co jeszcze bardziej zwiększy zatrudnienie. Ostatecznie powoduje to wzrost inflacji – tłumaczy Scott Boyd, analityk walutowy w firmie Oanda.

Nie zapomnieć o ceteris paribus

Karolina Kamińska zwraca jednak uwagę, że czysto akademicka analiza inflacji samej w sobie, tzn. abstrahując od jej wpływu na decyzje banku centralnego, sprzyja deprecjacji waluty. – W takim przypadku rosnąca inflacja powodowałaby, że produkty z danego kraju stałyby się mniej atrakcyjne dla zagranicznych nabywców, w efekcie spadłby eksport – tłumaczy. Ten przykład obrazuje, że pewne teoretyczne zależności między czynnikami makroekonomicznymi a kursami walut zachodzą tylko ceteris paribus, czyli przy założeniu, że inne warunki pozostają niezmienione. – Ale tak w gospodarce nigdy nie jest. Zawsze więc analizując wpływ inflacji na notowania walut trzeba brać pod uwagę politykę banków centralnych i rządu – dodaje ekspertka City Index.

W tym kontekście należy pamiętać, że banki centralne poszczególnych państw mają różne mandaty. Np. amerykański Fed, decydując o wysokości stóp procentowych, bierze pod uwagę nie tylko dynamikę cen, ale też stopę bezrobocia.

Zresztą także zależność między stopami procentowymi a kursami walut nie zawsze jest prosta. Gdy rosną one szybko, inwestorzy mogą się obawiać, że bank centralny zanadto schłodzi koniunkturę. A tempo wzrostu gospodarczego także jest jednym z czynników, który ma znaczenie dla kursów walut. – Tempo wzrostu gospodarki jest ważną determinantą kursu walut, podobnie jak prognozy tego wzrostu – przyznaje Karolina Kamińska. Prognozy często okazują się nawet ważniejsze niż twarde dane o PKB, ponieważ te ostatnie dotyczą przeszłości. Dlatego dla rynków walutowych duże znaczenie mają te dane, które na bieżąco lub nawet z wyprzedzeniem sygnalizują zmiany koniunktury.

– Gdy producenci zwiększają zapasy, można to uznać za sygnał, że spodziewają się oni poprawy koniunktury w niedalekiej przyszłości – tłumaczy Boyd. Zmiany zapasów przedsiębiorstw są zresztą jednym z komponentów indeksów PMI (opierają się na sondażu wśród menedżerów logistyki), które obrazują aktywność w przemyśle poszczególnych państw i cieszą się dużym zainteresowaniem inwestorów. Wskaźnikiem wyprzedzającym koniunktury, który może być pomocny dla graczy z rynku forex, są także... zyski spółek. – Gdy tylko zyski zaczynają rosnąć, można się spodziewać także przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego – wskazuje Richard Regan, trader z TradeMaven. Znów jednak zbyt szybki rozwój gospodarki może powodować obawy inwestorów, że gospodarka się przegrzewa, a to może prowadzić do odpływu z niej kapitału.

Wpływ może być opóźniony

Oprócz stóp procentowych, inflacji i tempa wzrostu gospodarczego, zwyczajowo za kluczowe dla rynku walutowego dane ekonomiczne uważa się te związane z bilansem handlowym i szerzej, bilansem obrotów bieżących. – Gdy saldo wymiany handlowej danego kraju jest dodatnie, waluta ma tendencję do aprecjacji, choćby poprzez wzrost popytu na nią: eksporterzy muszą przecież wymienić zagraniczne waluty – podkreśla Karolina Kamińska z City Index. I odwrotnie – ujemne saldo bilansu handlowego sprzyja deprecjacji waluty.

Podobne zależności zachodzą między kursem waluty a saldem obrotów bieżących, na które oprócz bilansu zagranicznej wymiany dóbr i usług składa się jeszcze m.in. saldo dochodów z inwestycji zagranicznych. W uproszczeniu deficyt na rachunku obrotów bieżących kraju oznacza, że więcej kapitału z niego odpływa, niż do niego napływa. A to powoduje deprecjację jego waluty, która z kolei sprzyja konkurencyjności jego gospodarki i równoważy rachunek obrotów bieżących. – Ale bilans obrotów bieżących ma znaczenie tylko w długim terminie, a ten długi termin często może wynosić nawet 10 lat – przestrzega Krzysztof Wołowicz. Jak dodaje, rachunek ten musi być silnie niezrównoważony, aby wzbudził uwagę inwestorów. – Deficyt na rachunku obrotów bieżących rzędu 5–6 proc. PKB jest już niebezpieczny i staje się przedmiotem zainteresowania graczy. Podobnie zresztą jest z deficytem budżetowym, który też jest niepokojący tylko powyżej pewnego poziomu – wskazuje szef działu analiz TMS Brokers.

A Karolina Kamińska zwraca uwagę, że dane dotyczące wymiany zagranicznej są też o tyle ważne, że często zależy od nich polityka kursowa rządów i banków centralnych. Państwa, których model wzrostu gospodarczego opiera się na eksporcie, mogą hamować aprecjację swojej waluty – lub wręcz ją osłabiać – co ma znaczenie dla inwestorów na rynku forex.

Podążanie za tłumem

Eksperci zwracają uwagę, że decydując o tym, które spośród wielu czynników fundamentalnych uwzględniać w analizie rynku walutowego, trzeba wiedzieć, jakie wskaźniki śledzą inni, szczególnie duzi inwestorzy instytucjonalni, którzy mają największy wpływ na wahania kursów. Ostatecznie dane mają bowiem znaczenie właściwie tylko wtedy, kiedy wzbudzają reakcję rynku. – Teoretycznie znaczenie dla kursu waluty mają np. dane o podaży pieniądza, ale nie budzą one raczej emocji inwestorów – podkreśla Krzysztof Wołowicz. Jak dodaje, także dynamika cen produkcyjnych (w przeciwieństwie do konsumpcyjnych) jest często ignorowana.

Co nie znaczy, że uczestnicy rynku forex nie muszą rozumieć teoretycznych zależności, jakie zachodzą między tymi mniej popularnymi wskaźnikami ekonomicznymi a kursami walut. – Na rynkach istnieją pewne mody. Niektóre wskaźniki, które zwykle są pomijane, zaczynają budzić emocje, gdy gwałtownie się zmieniają – podkreśla główny analityk TMS Brokers. – Trudno wskazać czynniki fundamentalne, które są mało istotne dla rynku forex. Jeśli jakiś wskaźnik mocno odchyla się od normy albo od oczekiwań, nagle może stać się ważny – wtóruje mu Karolina Kamińska. – W różnych okresach, w różnych punktach cyklu koniunkturalnego, ten sam czynnik może mieć inną wagę – dodaje.

Wszystko to zdaje się potwierdzać tezę, że inwestorzy, którzy chcą odnosić sukcesy na rynku forex, muszą mieć szerszy ogląd sytuacji makroekonomicznej na świecie niż gracze z innych rynków.

Czynniki fundamentalne niełatwo zdefiniować

Prowadząc fundamentalną analizę kursów walut, należy pamiętać o tym, że czynniki fundamentalne można interpretować bardzo szeroko. Przykładowo, kursy walut Polski i innych państw naszego regionu bardzo często reagują na doniesienia ze strefy euro. – Fundamenty polskiej gospodarki są solidne, ale mimo to złoty się ostatnio osłabiał. Kurs złotego jest bowiem często determinowany bardziej przez to, co dzieje się w strefie euro, niż przez to, co dzieje się w Polsce – tłumaczy Karolina Kamińska, ekspertka ds. rynku walutowego w City Index.

Na pierwszy rzut oka może się więc wydawać, że kurs złotego nie zmienia się tak, jak sugeruje teoria. W praktyce jednak w warunkach postępującej integracji światowej gospodarki nie ma żadnego powodu, aby to, co dzieje się za granicą, wykluczać z grupy tzw. czynników fundamentalnych. Ten sam problem poruszany jest często w przypadku szwajcarskiego franka. Silna aprecjacja tej waluty w ostatnich kilkunastu miesiącach wzbudziła komentarze, że jej wartość całkowicie oderwała się od fundamentów.

– Można sądzić, że notowania szwajcarskiej waluty windują spekulanci, których nie obchodzą czynniki fundamentalne. Bo biorąc pod uwagę te czynniki, frank już jest najbardziej przewartościowaną walutą świata – powiedział niedawno „Parkietowi" Fabian Heller, ekonomista z banku Credit Suisse. Ale zaraz zastrzegł, że ten argument jest słuszny tylko przy bardzo wąskim rozumieniu „ekonomicznych fundamentów".

– Proszę zauważyć, że koniunktura w strefie euro szybko się pogarsza, za to nasila się kryzys fiskalny. To czynnik, który uzasadnia popyt na franka – wyjaśnił. GS

 

[email protected]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy