GPW to najatrakcyjniejszy rynek w Europie, ale złoty będzie tracił

Pytania do Madsa Koefoeda, stratega ds. makroekonomicznych w Saxo Banku

Aktualizacja: 17.02.2017 23:16 Publikacja: 20.04.2012 01:06

GPW to najatrakcyjniejszy rynek w Europie, ale złoty będzie tracił

Foto: Archiwum

Kilka miesięcy temu Saxo Bank prognozował, że w tym roku przez rynki finansowe może się przetoczyć najpoważniejsza burza od 2008 r. Czy kwietniowe zniżki to początek wstrząsu?

Na przełomie tego i minionego roku banki centralne znów podjęły masowe interwencje, aby zapobiec finansowej katastrofie. To się udało i na kilka miesięcy na rynki finansowe powrócił apetyt na ryzyko. Dziś wpływ tych działań na rynki wygasa. Ale sądzimy, że główne indeksy – np. S&P 500 – zakończą rok mniej więcej na tym samym poziomie, co dziś (ok. 1385 pkt).

Pytanie, jaką drogą S&P 500 do tego poziomu dojdzie...

Niewykluczone, że w krótkiej perspektywie korekta się pogłębi. Ale w II połowie roku akcje powinny odrabiać straty.

Na początku roku oczekiwali państwo, że S&P 500 zamknie go na poziomie 1215 pkt.

Faktycznie podwyższyliśmy naszą prognozę. Jednym z powodów jest to, że z gospodarki USA napłynęło sporo lepszych od oczekiwanych danych. Wprawdzie nie sądzimy, żeby te dane nadal zaskakiwały, ale wciąż będą dobre. Drugi powód to aukcje trzyletnich pożyczek EBC dla banków komercyjnych (LTRO), które mocno pomogły europejskim rynkom. Ale wciąż jesteśmy w naszych prognozach ostrożni i dostrzegamy dla nich liczne zagrożenia.

Na warszawskiej giełdzie spadki zaczęły się już w lutym i były głębsze niż na zachodnich parkietach. Czy to oznacza, że więcej z tych zagrożeń jest już u nas uwzględnionych w cenach?

Przecena na GPW w reakcji na recesję w strefie euro jest zrozumiała. Ale dziś wyceny polskich akcji faktycznie stały się dość niskie, a stopy dywidendy relatywnie wysokie. Z tej perspektywy, warszawska giełda powinna sobie radzić lepiej niż inne parkiety Europy. Tym bardziej że złoty znów się nieco osłabił, co powinno pomóc eksporterom.

A na tle innych rynków wschodzących, Polska także wydaje się panu atrakcyjna?

Spośród krajów Europy Środkowo-Wschodniej, Polska to na pewno najbardziej atrakcyjny rynek. Ale wśród ogółu rynków wschodzących można znaleźć inne, gdzie da się w tym roku zarobić, np. Chiny. Według mnie wbrew powszechnym obawom, nie grozi im twarde lądowanie gospodarki. Może za kilka lat, ale nie teraz. Dziś mają wiele możliwości, aby pobudzić gospodarkę, gdy zacznie się za bardzo osłabiać. Tymczasem akcje zostały tam w ostatnim roku mocno przecenione.

Wróćmy na zachodnie rynki. Hiszpania będzie potrzebowała pomocy, tak jak wcześniej Grecja, Irlandia i Portugalia?

Koniunktura w gospodarce strefy euro w ostatnich miesiącach zanadto się nie zmieniła, a jeśli już, to na lepsze. Dodatkowo, Madryt już w dużej mierze sfinansował swoje potrzeby na ten rok. Z tej perspektywy obawy inwestorów są nieco wyolbrzymione, w każdym razie na tę chwilę.

Sugeruje pan, że jednak kryzys fiskalny może się zaostrzyć?

Tak, bo jak dotąd unijni liderzy tylko odwlekali problemy strefy euro, ale ich nie rozwiązali. Jeśli jednak położenie Hiszpanii się pogorszy – bo np. ponownie poinformuje ona, że nie jest w stanie spełnić swoich celów budżetowych – Bruksela i EBC znów będą musiały spontanicznie interweniować. Bo nawet połączone fundusze EFSF i ESM nie wystarczą, aby pomóc Madrytowi.

Wobec tylu powodów do niepewności na rynkach należy się spodziewać zwyżek cen aktywów uważanych za bezpieczne?

Spodziewamy się w szczególności aprecjacji dolara. Za pół roku za euro będzie trzeba zapłacić naszym zdaniem 1,22 USD, w porównaniu z około 1,31 USD obecnie. To dlatego, że od kiedy jesienią ub.r. Szwajcarski Bank Narodowy usztywnił kurs franka wobec euro, szwajcarska waluta przestała się nadawać na bezpieczną przystań. Inne waluty, które mogłyby tę rolę przejąć, nie są wystarczająco płynne. Najlepszą bezpieczną przystanią są więc dziś USA. Perspektywa dolara zmieniłaby trzecią rundę ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), ale na razie na nią się nie zanosi. Fedowi trudno byłoby ją uzasadnić, skoro bezrobocie w USA spada, a inflacja jest powyżej celu.

Może szwajcarska waluta odzyska status bezpiecznej przystani, jeśli SBN nie będzie w stanie obronić kursu euro na poziomie 1,20 franka?

Ostatnio kurs ten został chwilowo przełamany, ale to było zjawisko jednorazowe. Według mnie SBN nie tylko będzie skutecznie bronił minimalnego akceptowanego kursu euro we frankach, ale jeszcze go w tym roku podniesie do 1,25 lub 1,30. Dziś bowiem frank wciąż jest zbyt silny, co grozi Szwajcarii deflacją.

To dobra wiadomość dla Polaków zadłużonych we frankach. Ale jednocześnie prognozują państwo, że kurs euro za pół roku będzie wynosił aż 4,50 zł. Czy to nie jest sprzeczne z prognozą, że akcje na GPW będą drożały?

Nasza prognoza dotycząca złotego opiera się na założeniu, że kryzys fiskalny w strefie euro nieco się zaostrzy, a tempo wzrostu polskiej gospodarki wyhamuje z 4,3 proc. w ub.r. do 2,4 proc. Ale słabszy złoty będzie sprzyjał polskim eksporterom, więc złagodzi wpływ eskalacji kryzysu fiskalnego na wiele giełdowych spółek.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy