Tak. Od około dziewięciu lat gram na kontraktach na WIG20.
Zakładał pan przed konkursem docelowy poziom zysku i strat, po których zakończy się „zabawa"?
Generalnie mam pewne założenia, którymi staram się kierować, jeśli chodzi o ucinanie strat, ale w konkursie, gdzie często podejmuje się zbyt duże ryzyko, nie zawsze to się udaje. Jeśli chodzi o „zabawę", to jest tym lepsza, im większy zysk. Natomiast „zabawa" kończy się, jak na rachunku nie ma już gotówki, nawet na jeden kontrakt.
Rynek terminowy wiąże się z emocjami i stresem. Jak pan sobie z tym radzi?
Niewystarczająco dobrze, ale się poprawiam. Zamykam komputer i idę poćwiczyć.
W jakich barwach widzi pan najbliższą przyszłość naszej giełdy?