Jednak „szkielet" funduszu opracował ktoś inny – Turbine Asset Management, pierwsza polska firma wyspecjalizowana w usługach z zakresu finansów ilościowych i technologii dla instytucji finansowych.
– Możemy współpracować z TFI, dostarczając narzędzia wykorzystywane w zarządzaniu funduszami, ale też z domami maklerskimi w minimalizowaniu kosztów transakcyjnych i animatorami rynku w kwotowaniu instrumentów finansowych, tak aby na tym dodatkowo zarabiać – tłumaczy Jakub Czarnota, wiceprezes spółki.
Zarząd „Turbiny" zapewnia, że opracowany przez spółkę system testuje od kilku miesięcy, inwestując na własny rachunek (do tego algorytmy inwestycyjne były testowane historycznie na danych z ostatnich dziesięciu lat). Ile można na tym zarobić? – Każda instytucja może sama ustalać parametry inwestycyjne, do których na jej potrzeby system będzie dostosowany. Nam zależało nie tyle na samej stopie zwrotu, ile jej relacji do podejmowanego ryzyka, a więc wskaźniku Sharpe'a (stopa zwrotu skorygowana o ryzyko) na poziomie 1-2 – mówi Czarnota.
Zarządzanie w oparciu o system Turbine AM można podzielić na kilka poziomów.
– Pierwszy, zupełnie zautomatyzowany, to np. stop-lossy ustawione w każdej transakcji. Kolejny to algorytm nadrzędny, zarządzający każdym z ponad 60 algorytmów. Stworzyliśmy ich tyle, by osiągnąć pełniejsze pokrycie sytuacji na rynku. Algorytmy są analizowane w czasie rzeczywistym przez algorytm nadrzędny, który na bieżąco decyduje, którymi algorytmami inwestować, a które wyłączyć – tłumaczy Piotr Smoleń, prezes Turbine AM.