Krzysztof Zamasz, obecnie wiceprezes Tauronu do spraw handlowych, któremu powierzono kierowanie Eneą od stycznia 2013 r., będzie miał pełne ręce roboty. Spółce przydałaby się gruntowna restrukturyzacja i zaprowadzenie nowego porządku. Próby wdrażania zmian wciąż napotykają na silny opór zarówno w organizacji, jak i poza nią.
Efekty są takie, że media co kilka miesięcy opisują, jak zarząd poszukuje haków na związkowców i odwrotnie, poszczególne zamówienia i transakcje badają służby specjalne, a sprawie towarzyszy atmosfera skandalu i osobistych tragedii.
Jednocześnie inwestorzy giełdowi dobitnie pokazują, jak oceniają sytuację w spółce. Obecnie akcjami Enei handluje się w granicach 15,4 zł za walor, czyli o ponad 15 proc. taniej niż w połowie grudnia 2011 r. Spadek kursu w skali trzech miesięcy wynosi blisko 6 proc. Przeceny nie ominęły co prawda siostrzanych dla Enei spółek, czyli PGE i Tauronu, ale w ujęciu rocznym spadki ich kursów nie są dwucyfrowe.
Nadzieja w nowym prezesie
Obecnie obowiązki prezesa Enei pełni Janusz Bil, członek zarządu do spraw handlowych. Wcześniej kierujący grupą Maciej Owczarek złożył rezygnację we wrześniu 2012 r. ze względów osobistych. Po kilkumiesięcznych kontrowersjach wokół zmian kadrowych rynek z zadowoleniem przyjął informację, że stery w Enei przejmie Krzysztof Zamasz. Ma on opinię fachowca, jednocześnie wygrana w konkursie świadczy o tym, że cieszy się poparciem głównego udziałowca, czyli Skarbu Państwa (wciąż ma 51,6 proc. udziałów).
– Tajemnicą poliszynela jest, że w Enei istnieją „księstwo kozienickie" i „księstwo poznańskie". To musi się zmienić – mówi „Parkietowi" osoba z rynku kapitałowego. I?faktycznie: główna siedziba Enei mieści się w Poznaniu, a główne źródło energii sprzedawanej przez grupę to Elektrownia Kozienice. De facto to ona stanowi o sile spółki. – Ale to właśnie decyzje osób związanych z Kozienicami przesądziły o tym, że kilka lat temu nie podjęto próby przejęcia Bogdanki, przez co Enea, choć wytwarza ponad 90 proc. prądu z węgla, nie dysponuje własnym źródłem surowca – mówi nasz rozmówca.