Aby finansować akcję kredytową, banki mogą m.in. skorzystać z depozytów klientów, pożyczyć środki od swojego właściciela, emitować listy zastawne, akcje, obligacje czy dokonać sekurytyzacji wierzytelności (zamienić je na papiery wartościowe). Sprawdziliśmy, w jaki sposób kredytodawcy zamierzają zdobyć kapitał, który pozwoli im w pełni skorzystać z ożywienia gospodarczego.
Najtańsze depozyty
Na naszą ankietę odpowiedziało łącznie 11 banków, z czego dziewięć notowanych jest na GPW. Większość ankietowanych podkreśla, że głównym źródłem finansowania akcji kredytowej pozostaną depozyty i rachunki klientów. Obecnie oprocentowanie tych produktów jest najniższe od lat, co czyni depozyty najtańszym źródłem kapitału.
– Pozostajemy wierni zasadzie finansowania kredytów z depozytów zgromadzonych przez klientów. Utrzymujemy współczynnik kredytów do depozytów na bezpiecznym poziomie – podkreśla Witold Skrok, wiceprezes Alior Banku.
To właśnie ten wskaźnik – kredytów do depozytów – najlepiej pokazuje, które z banków mogą najszybciej rozwinąć akcję kredytową bez potrzeby sięgania po drogi kapitał obcy. Liderem pod tym względem jest Bank Handlowy oraz ING Bank Śląski. Najgorzej zaś wypada Bank BPH.
Obligacje na topie
Inni kredytodawcy w większości zapowiadają sięganie po dodatkowy kapitał. – W planach mamy wyjście jesienią na rynek euroobligacji. Wtedy to zapada emisja na 800 mln euro, moglibyśmy zatem częściowo refinansować tę transzę. Zapadające emisje we franku szwajcarskim bank wykupi z własnych środków i nie przewidujemy ich refinansowania – zdradza Bartosz Drabikowski, wiceprezes PKO Banku Polskiego. – Długoterminowe finansowanie, a także obniżkę kosztu finansowania kredytów mieszkaniowych zapewni emisja listów zastawnych. Planujemy pierwszą emisję w II połowie roku. Jej szacowana wartość to 500 mln zł. Kolejna emisja może się odbyć pod koniec roku – dodaje.