Prognozy te są elementem publikowanego trzy razy do roku „Raportu o inflacji", dokumentu, w którym Rada Polityki Pieniężnej opisuje procesy makroekonomiczne mające wpływ na inflację. Jak przewidują ekonomiści NBP, w najbardziej prawdopodobnym scenariuszu polska gospodarka będzie się w tym roku i dwóch kolejnych latach rozwijała w tempie około 3,5 proc. rocznie. Najsłabszy pod tym względem (3,4 proc.) ma być 2016 r. w związku z oczekiwanym wyhamowaniem inwestycji wskutek mniejszego napływu pieniędzy z UE. Pod koniec 2017 r. tempo rozwoju zbliży się jednak do 4 proc. w ujęciu rok do roku.
Tak dynamiczny rozwój polskiej gospodarki nie wystarczy jednak, aby przywrócić inflację do celu NBP (2,5 proc.). Do końca 2017 r. roczna dynamika indeksu cen konsumpcyjnych utrzyma się poniżej 2 proc. – przewidują eksperci IE. W ryzach trzymały ją będą niskie ceny surowców oraz powolna poprawa koniunktury w strefie euro.
Gdyby ożywienie w eurolandzie nabrało rozmachu, w Polsce mógłby się zmaterializować optymistyczny scenariusz, w którym pod koniec 2017 r. tempo wzrostu PKB doszłoby do niemal 5 proc. Jednocześnie polska gospodarka jest dość odporna na negatywne szoki. W scenariuszu pesymistycznym, zakładającym Grexit oraz dalsze hamowanie chińskiej gospodarki, roczne tempo wzrostu PKB w żadnym z kwartałów do końca 2017 r. nie spadłoby istotnie poniżej 3 proc.
Ta stabilność wynika m.in. z tego, że Polska jest jedną z najbardziej zrównoważonych pod względem makroekonomicznym gospodarek Europy. Jak podkreślono w „Raporcie o inflacji", spośród 11 wskaźników, które Komisja Europejska stosuje do oceny zakłóceń równowagi w krajach UE, w ub.r. w Polsce tylko jeden miał wartość poza przedziałem bezpieczeństwa. To międzynarodowa pozycja inwestycyjna netto (różnica między aktywami a pasywami zagranicznymi polskich podmiotów w relacji do PKB), która wyniosła -67,4 proc. PKB. Od pięciu lat jednak pozostaje ona stabilna, a struktura polskich pasywów zagranicznych jest dość bezpieczna.