Czy bieżące wyceny wskaźnikowe (C/Z; C/WK) sugerują, że na giełdzie jest już „tanio"?

Wiarygodną miarą "drożyzny" bądź "taniości" wycen spółek giełdowych jest cena do wartości księgowej. W porównaniu do ceny do zysku, C/WK jest mniej podatna na zabiegi księgowe czy zdarzenia jednorazowe.

Dla spółek z WIG aktualny poziom P/BV to blisko 1,09x, czyli dużo mniej niż w szczycie hossy z 2007 r. gdy za każdą złotówkę kapitałów własnych spółek z WIG inwestorzy płacili średnio 3,1 PLN. Niemniej jednak aktualne wyceny są poniżej minimum z 2009 r. gdy przeciętnie za każdą złotówkę kapitałów własnych inwestorzy płacili blisko 0,9 PLN. Generalnie można uznać, że wyceny są bliskie niskich historycznych poziomów. Warto jednak mieć na uwadze, że WIG jest indeksem ważonym, tj. płynniejsze i większe spółki mają większą wagę w indeksie przeważając najpłynniejsze i największe spółki, co jest istotne w okresie słabości WIG20 i przyzwoitego zachowania małych i średnich spółek w 2015 r.

Które segmenty rynku są najbardziej niedoszacowane biorąc pod uwagę podstawowe mnożniki wyceny? Gdzie warto teraz szukać ewentualnych okazji do tanich zakupów?

Szukając okazji inwestycyjnych poprzez różnego rodzaju filtry nie byłbym zagorzałym fanatykiem niskiej wartości księgowej danej spółki, czy branży jako kategoryczny wyznacznik atrakcyjności inwestycyjnej. Perspektywy branży, wiarygodność zarządu czy przewagi konkurencyjne spółki są czynnikami różnicującymi bardzo dobre spółki od nisko wycenianych, które mogą zyskać gdy poprawi się koniunktura - jak przysłowiowa dziurawa łódź w przypływie.