ROR, czyli rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy, oszczędnościowym od dawna jest już tylko z nazwy. Jeśli przynosi jakieś odsetki, co to najwyżej 0,1 proc. w skali roku. Standardowa stawka na rynku wynosi dzisiaj 0 proc. Przy takim oprocentowaniu powinien pełnić funkcję wyłącznie rachunku do codziennych rozliczeń –wskazuje Marta Domańska-Trzaskoma, ekspert BGŻOptima. Ale na kontach osobistych Polaków na koniec miesiąca zostaje całkiem spory "osad" - tak banki nazywają środki klientów detalicznych spoczywające na nieoprocentowanych rachunkach (to dla nich najtańsze źródło finansowania). Oszacowaliśmy ile pieniędzy "osadziło" się w ten sposób i ile Polacy mogli zyskać, gdyby środki te przelewali na konta oszczędnościowe.
Według najnowszych danych NBP na koniec listopada 2015 r. wartość depozytów detalicznych w Polsce po raz pierwszy w historii przekroczyła 600 mld zł. Z tego 306,5 mld zł było zdeponowanych na oprocentowanych lokatach terminowych. Na depozytach bieżących znajdowało się natomiast 293,5 mld zł, ale w tej kwocie ujęte zostały środki ulokowane na oprocentowanych (często wyżej niż lokaty) kontach oszczędnościowych oraz tzw. „osady" – nieoprocentowane środki „leżakujące" na ROR. W statystykach NBP nie ma rozróżnienia między nieoprocentowanymi depozytami na ROR, a pieniędzmi ulokowanymi na wyżej oprocentowanych kontach oszczędnościowych. Różnica jest istotna. Ile zatem pieniędzy „śpi" zamiast pracować dla swoich klientów?
BGŻ Optima przeanalizował raporty finansowe dziewięciu banków giełdowych, których łączny udział w polskim rynku depozytów detalicznych wynosi 76 proc. (dane na koniec III kwartału 2015 r.). Następnie zsumowano wartość środków przetrzymywanych na kontach osobistych klientów. Z tych szacunków wynika, że jedynie jedna trzecia środków zgromadzonych na depozytach bieżących „pracuje" dla ich posiadaczy. Z kolei aż 68,5 proc. to w rzeczywistości nieoprocentowany pieniądz, który Polacy po prostu trzymają na kontach osobistych. Oznacza to, że wartość „osadów", czyli nieoprocentowanych środków na koniec września 2015 r. wynosiłaby aż 200 mld zł.
Trzeba wziąć pod uwagę, że są to dane na koniec miesiąca, kiedy na konta wpływają wynagrodzenia, emerytury i inne świadczenia, które za chwilę wypłyną z banków na opłacenie zobowiązań i codzienne wydatki. Dlatego aby policzyć ile pieniędzy tak naprawdę traci wartość „leżakując" na kontach, eksperci BGŻ Optimy odjęli od wartości osadu dochód rozporządzalny gospodarstw domowych, czyli kwotę, jaka co miesiąc jest do wydania w statystycznej rodzinie (według GUS, wartość przeciętnego budżetu domowego wynosiła w 2014 r. prawie 3,7 tys. zł, co daje kwotę 49,6 mld zł dla całej gospodarki).
Jeżeli tyle pieniędzy co miesiąc Polacy przeznaczają na opłaty i inne wydatki, na kontach osobistych pozostaje 150 mld zł nieoprocentowanych środków. - To ogromna suma, stanowiąca aż jedną czwartą wszystkich oszczędności Polaków! Gdyby całą tę kwotę wpłacić na rachunek oszczędnościowy oprocentowany na 2 proc. w skali roku, przychód z tego tytułu wyniósłby 3 mld zł. Przy oprocentowaniu wynoszącym 2,5 proc. dochody wzrosłyby do 3,8 mld zł. Po oczyszczeniu z „podatku Belki" otrzymamy w pierwszym przypadku kwotę 2,43 mld zł rocznie, a w drugim prawie 3,1 mld zł. To odpowiednio 200 lub 250 mln zł miesięcznie. Tyle mogliby razem zarobić posiadacze „osadów", gdyby regularnie przelewali je na konta oszczędnościowe - wylicza Marta Domańska-Trzaskoma.