Z danych Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych wynika, że na koniec 2015 r. domy maklerskie prowadziły 1,416 mln rachunków, a w ciągu roku ich liczba zmniejszyła się o 12,7 tys. Ubytek widać niemal we wszystkich liczących się domach maklerskich, które obsługują klientów detalicznych. Na tym tle nieźle wypadają mniejsze biura. Wiele z nich, oprócz obsługi transakcji akcjami i obligacjami, proponuje klientom także inne produkty, np. różnego rodzaju certyfikaty strukturyzowane. To właśnie one często są głównym powodem wzrostu liczby rachunków w niektórych domach maklerskich. Trzeba poza tym pamiętać, że dane KDPW nie wskazują, ile z kont rzeczywiście jest aktywnych. Szacuje się, że jedynie 20 proc. z nich jest faktycznie wykorzystywane przez inwestorów do handlu.

Nikt w tej chwili nie ma chyba już złudzeń, że złote czasy brokerki detalicznej to przeszłość. Inwestorzy nie garną się do giełdy, co widać też po spadających udziałach drobnych graczy w obrotach. W 2015 r. odpowiadali oni jedynie za 12 proc. ruchu wygenerowanego na rynku. W 2014 r. mieli oni 13 proc. udziałów, w 2013 r. było to 15 proc., a jeszcze w 2012 r. aż 18 proc. Coraz mocniejsi na naszym rynku są natomiast inwestorzy zagraniczni. W ubiegłym roku odpowiadali oni już za 52 proc. obrotów wobec 49 proc. rok wcześniej. Udział inwestorów instytucjonalnych spadł o 2 pkt proc. i wyniósł w 2015 r. 36 proc.

Inwestorzy indywidualni wciąż są natomiast główną siłą na NewConnect, na rynku kontraktów terminowych oraz na rynku opcji. Na małej giełdzie odpowiadali oni w ubiegłym roku za 75 proc. obrotów wobec 70 proc. w 2014 r. Na rynku futures mieli 47 proc. udziałów (46 proc. rok wcześniej), a na opcjach wygenerowali 47 proc. obrotu, czyli tyle samo, ile w 2014 r.