Pomysł opiera się na utworzeniu quasi-obowiązkowych pracowniczych programów kapitałowych i rozmontowaniu otwartych funduszy emerytalnych. Obecne OFE zostaną wedle planu przekształcone w fundusze inwestycyjne, ale zachowają tylko trzy czwarte swoich aktywów. 25 proc. oszczędności ulokowanych m.in. w akcje notowane na zagranicznych rynkach, obligacje korporacyjne i depozyty bankowe OFE będą musiały oddać do funduszu rezerwy demograficznej. Odpowiada to sumie 35 mld zł. Zarządzanie tą częścią przejąłby Polski Fundusz Rozwoju.
Chociaż przedstawiciele branży Powszechnych Towarzystw Emerytalnych wskazują, że ocena projektu zależy od jego ostatecznego kształtu, przyznają, że sama idea jest ciekawa.
– Kluczowe jest wypracowanie szczegółowych rozwiązań, które odpowiadać będą założeniom ujętym w Programie - mówi „Parkietowi" Mariusz Sapiński reprezentujący PTE PZU. Jak dodaje, niezbędne będzie odpowiednie zabezpieczenie środków uczestników otwartych funduszy emerytalnych.
– Liczymy, że rynek będzie mógł aktywnie uczestniczyć w reformie funduszy emerytalnych – mówi Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Jej zdaniem dobrze byłoby wprowadzić rynkowe instytucje finansowe do systemu od samego początku.
– To może uwiarygodnić powstający na nowo III filar – dodaje.