Hiszpańskie obligacje przyniosły w tym czasie, według wyliczeń agencji Bloomberga, średnią stopę zwrotu wynoszącą 3,7 proc. – najlepszą spośród wszystkich obligacji ze strefy euro. Włoski dług dał zarobić 2,2 proc., a irlandzki tyle samo, choć Irlandia wymieniana jest wśród krajów, które mogą najwięcej stracić na Brexicie. „Ultrabezpieczne" papiery niemieckie przyniosły stopę zwrotu wynoszącą 1,9 proc.
To, że po brytyjskim referendum wzrósł popyt na obligacje państw uznawanych czasem za „słabe ogniwa" strefy euro, jest m.in. skutkiem polityki Europejskiego Banku Centralnego. Realizuje on program skupu obligacji, a inwestorzy uznali, że w przypadku szoku rynkowego związanego z Brexitem nasili te działania. Powszechnie się spodziewano, że zwiększony skup dotyczyłby przede wszystkim papierów takich państw jak Włochy czy Hiszpania.
– Wielu ludzi spodziewało się efektu domina, po tym jak Brytyjczycy podjęli decyzję o wyjściu z UE. My przyjęliśmy przeciwne stanowisko. Strefa euro jest o wiele bardziej odporna na brexitowe wstrząsy, niż myślano, gdyż w grę wchodzi polityka EBC – twierdzi Cosimo Marasciulo, szef działu obligacji rządowych w funduszu Pioneer Investment Management, który po brytyjskim referendum skupował dług państw z peryferii strefy euro.
Do zakupów obligacji państw z peryferii strefy euro skłania inwestorów również to, że spora część długu państw takich jak Niemcy, Holandia czy nawet Francja ma negatywne rentowności (co oznacza, że inwestorzy teoretycznie muszą dopłacać za posiadanie tych obligacji). Papiery hiszpańskie czy włoskie dają większą okazję do zarobku. Różnica się jednak zmniejsza. W przypadku rentowności niemieckich i hiszpańskich dziesięciolatek spadła ona już poniżej 100 pkt baz., czyli stała się najniższa od grudnia.