Potencjalny PKB Unii Europejskiej (czyli wskaźnik określający, jak duża byłaby gospodarka, gdyby wykorzystano wszystkie jej moce i jednocześnie utrzymano inflację na stabilnym poziomie) był w 2023 r. o 18 proc. niższy od potencjalnego PKB USA – mówią wyliczenia analityków Bloomberg Economics. Jeszcze w 2000 r. potencjalne PKB USA i UE były podobne, a obecnie różnica wielkości pomiędzy potencjałami obu gospodarek sięga 3 bln euro. Według Bloomberg Economics może się ona jeszcze mocno powiększyć i w 2050 r. potencjalny PKB Unii może być o 40 proc. niższy niż USA.
– Jeśli nie nastąpią jakieś istotne zmiany, Unia Europejska nadal będzie tracić znaczenie w skali globalnej, pozostawiając USA walkę z Chinami o supremację gospodarczą – twierdzi Jamie Rush, ekonomista Bloomberg Economics.
W 2000 r. Rada Europejska przyjęła strategię lizbońską, czyli plan rozwoju UE, który przewidywał, że w ciągu dziesięciu lat Wspólnota prześcignie pod względem gospodarczym USA. Strategię już po kilku latach uznano za fiasko. Od 2000 r. średni wzrost PKB UE wynosił 1,2 proc., podczas gdy gospodarka amerykańska powiększała się przeciętnie o nieco ponad 2 proc. W 2000 r. PKB na jednego mieszkańca wynosił w USA 36,3 tys. USD, a w UE, licząc według parytetu siły nabywczej, 24 tys. USD. W 2023 r. ten sam wskaźnik wyniósł odpowiednio dla tych gospodarek 81,6 tys. USD oraz 57 tys. USD. Różnica w PKB per capita mocno się powiększyła, co da się częściowo wytłumaczyć rozszerzeniem Unii o kraje uboższe. Ale to niejedyna przyczyna powiększenia różnicy. W zeszłym roku jedynymi krajami UE z wyższym PKB na głowę niż USA były Irlandia (130,9 tys. USD) i Luksemburg (141,4 tys. USD), czyli małe gospodarki, których statystyki PKB są mocno zaburzone przez działania koncernów międzynarodowych, które wykorzystują te jurysdykcje do celów podatkowych. PKB na głowę w Missisipi, czyli najbiedniejszym amerykańskim stanie, wynosił wówczas 49,9 tys. USD, czyli był zbliżony do hiszpańskiego. We Włoszech sięgał wtedy 55,1 tys. USD, a więc był nieco niższy niż w Wirginii Zachodniej (56,6 tys. USD), znajdującej się na drugim miejscu na liście najbiedniejszych stanów. We Francji (58,7 tys. USD) był trochę mniejszy niż w Alabamie (59,2 tys. USD), a w Niemczech (65,6 tys. USD) niższy niż w Michigan (66,2 tys. USD), czyli w stanie silnie dotkniętym dezindustrializacją.
– Powiększającą się przepaść między tymi gospodarkami można wyjaśnić nie tyle liczbą osób mogących pracować, co niedoborami w produktywności, z jaką ludzie wykonują swoją pracę. To częściowo odzwierciedla problemy europejskich spółek z dostosowaniem się do nowych technologii, co różni je od podobnych spółek z USA – wskazuje Rush. Z przytoczonych przez niego wyliczeń wynika, że od 2000 r. produktywność we Francji zmniejszyła się o blisko 10 proc. w porównaniu z USA, w Niemczech spadła o prawie 15 proc., a we Włoszech i w Hiszpanii o ponad 20 proc.
Mario Draghi, były szef Europejskiego Banku Centralnego, ma w czerwcu przedstawić Komisji Europejskiej raport o przyszłości konkurencyjności Unii.