Indeks Nikkei 225, grupujący największe spółki w Kraju Kwitnącej Wiśni, podczas dzisiejszej sesji po raz pierwszy pokonał poziom 40 tys. punktów i podobnie jak wcześniej lokomotywami zwyżek okazały się firmy technologiczne.
Jest jednak istotna różnica w porównaniu z wcześniejszymi zmaganiami giełdowymi. Do tej pory zwyżki w Tokio napędzały zagraniczne fundusze a teraz do akcji włączyli się także rodzimi inwestorzy, podkreśla agencja Bloomberga.
- Poziom 40 tys. punktów sforsowany przez Nikkei 225 ma duże znaczenie psychologiczne i w tym miejscu wskaźnik ten może napotkać na opór i może pojawić się zwiększona zmienność - przewiduje Charu Chanana, singapurski strateg Saxo Capital Markets.
Jednak równocześnie podkreśla on, że jeśli inwestorzy nadal będą koncentrować się na czynnikach strukturalnych a jen wciąż będzie się osłabiał wówczas sforsowanie wysokości 40 tys. punktów stanie się raczej byczym sygnałem niż czynnikiem niepokojącym inwestorów z powodu nadmiernego wykupienia rynku.
Natomiast Ayako Sara, strateg Sumitomo Mitsui Trust Bank obawia się, że tempo wzrostów jest zbyt szybkie dla gospodarki oraz spółek i rajd na giełdzie może dostać zadyszki.