„Ponieważ większość gospodarek rynków wschodzących nadal wychodzi z pandemii, konflikt rosyjsko-ukraiński i ryzyko inflacji teraz dominują. Okoliczności otaczające napięcia geopolityczne nadal szybko ewoluują w nieoczekiwany sposób, a konsekwencje dla globalnej gospodarki są bardzo niepewne. W najbliższym czasie konflikt prawdopodobnie odbije się na aktywności gospodarczej w większości krajów wschodzących i zwiększy presję inflacji" – twierdzi agencja S&P Global Ratings.
– Do inwestycji w akcje spółek z rynków wschodzących należy obecnie podejść z dużą ostrożnością ze względu na materializujące się ryzyka geopolityczne (w Europie), rosnące dolarowe stopy procentowe (LATAM i Azja) oraz powracające, szczególnie w Azji, lockdowny gospodarki – mówi Tomasz Bursa, wiceprezes OPTI TFI. Dodaje, że każdy niespodziewany wzrost ryzyka będzie z pewnością silniej oddziaływał na emerging markets niż na rynek amerykański, japoński lub z Europy Zachodniej.
– Biorąc pod uwagę te okoliczności, to do najciekawszych inwestycyjnie rynków zaliczyłbym te z Azji Południowo-Wschodniej (silne gospodarki z zadłużeniem wewnętrznym i dużymi rezerwami walutowymi) oraz Bliskiego Wschodu (korzyści z rosnących cen surowców). Są one wprawdzie wycenione na poziomach zbliżonych do rynków strefy euro, ale uzasadnia to perspektywa dwucyfrowych zwyżek zysków. Po silnych spadkach warto zwrócić także uwagę na spółki chińskie, szczególnie te notowane w USA, gdzie silnym czynnikiem wzrostowym może być porozumienie w sprawie harmonizacji zasad audytu sprawozdań finansowych i poluzowanie obostrzeń regulacyjnych – mówi Bursa.
Czy Polska zyska?
Z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę Zachód podjął kroki w celu odizolowania Moskwy od globalnego systemu finansowego. Dostawca indeksów Morningstar z końcem marca usunął rosyjskie papiery z indeksów. Również JP Morgan, który zarządza najpopularniejszymi indeksami obligacji rynków wschodzących, wyłączył Rosję z indeksów. Podobne kroki podjęły FTSE Russell i MSCI. W efekcie część kapitału, która była inwestowana na rosyjskim rynku, będzie szukała innych kierunków. Czy to może wpłynąć na atrakcyjność polskich aktywów?
– Nie sądzimy, by w najbliższych miesiącach Polska wyraźnie korzystała z wykluczenia Rosji z indeksów EM. Uważamy, że duża część środków, które miały się z tego powodu przesunąć na GPW, trafiła tam już w marcu. Bez udziału Rosji, która stanowiła 61,25 proc. w indeksie MSCI Eastern Europe, traci on tak naprawdę swój sens i będzie marginalizowany. W szerszym MSCI Emerging Markets EMEA rola Polski jest już niewielka, indeks zdominowały kraje Zatoki Perskiej i RPA. W obliczu rezygnacji zagranicznych inwestorów z Rosji polski rynek jest niekwestionowanym liderem regionu Europy Środkowo-Wschodniej, natomiast na pewno silnie straci on też na znaczeniu. Pozytywne efekty są możliwe, ale raczej w dłuższym terminie. Dopóki trwa wojna w Ukrainie, kapitał będzie się przesuwał raczej w regiony geograficzne mało dotknięte konfliktem lub nawet będące jego pewnym beneficjentem, jak kraje Bliskiego Wschodu – mówi Cisowski.
Z kolei Bursa przyznaje, że region Europy Środkowo-Wschodniej pozostanie jednym ze słabszych rynków wschodzących ze względu na konflikt w Ukrainie. Ale nawet jego pokojowe rozwiązanie wpłynie jedynie krótkoterminowo na poprawę nastawienia. Prawdziwy problem stanowi inflacja i wzrost stóp procentowych, które istotnie podnoszą koszt kapitału i mogą przynieść wyraźne spowolnienie gospodarcze.