– Mamy do czynienia ze zwyżkami w czasie rynku niedźwiedzia – tak opisuje Soros ostatnie odbicie indeksów.

Jego zdaniem, o powrocie hossy będzie można mówić dopiero wtedy, gdy zacznie się odwracać koniunktura w gospodarce. A do tego jeszcze długa droga. – Nie oczekuję odrodzenia w USA ani w III, ani w IV kwartale, myślę, że spowolnienie będzie się przedłużać – uważa Soros. Według niego, pewna poprawa jest możliwa dopiero w 2010 r. To odmienny pogląd od tego, który prezentuje obecnie większość ekonomistów, spodziewających się lepszych wyników gospodarki USA już pod koniec tego roku.

Zdaniem miliardera, generalnie pozytywnie oceniana przez niego amerykańska administracja zbyt mało zrobiła w celu uzdrowienia banków. Spodziewa się, że będą one jeszcze długo potrzebować dopływu kapitału i staną się „zombie” wysysające krew z gospodarki. To opóźni wychodzenie z kryzysu.

Z opiniami Sorosa warto się liczyć, ponieważ ma on bardzo dobre wyczucie obecnego kryzysu finansowego. Podczas gdy większość funduszy hedgingowych poniosła w zeszłym roku spore straty, jego Quantum Endowment Fund zdołał wypracować 8 proc. zysku. Potwierdzeniem jego zdolności prognostycznych jest też wypowiedź sprzed roku, kiedy ocenił, że globalne straty banków z powodu kryzysu wyniosą bilion dolarów – dotąd odpisy od aktywów przekroczyły już 700 mld USD i ciągle rosną.