W porównaniu ze styczniem produkcja zmniejszyła się o 2,3 proc. Wcześniej to styczeń był najgorszym miesiącem. Ze zaktualizowanych danych wynika, że wówczas miesięczny spadek produkcji przemysłowej wynosił 2,4 proc., a roczny 16 proc.

Jak policzyli ekonomiści, nawet przy założeniu utrzymania w marcu produkcji na stałym poziomie, cały I kwartał zamknie się zniżką o 7 proc. – To oznacza, że nawet nasza pesymistyczna prognoza PKB strefy euro na ten rok, zakładająca jego spadek o 4 proc., większy niż oczekują inni ekonomiści, wygląda coraz bardziej optymistycznie. Jest ryzyko, że gospodarka eurolandu skurczy się jeszcze bardziej – uważa Daniele Antonucci z firmy analitycznej Capital Economics.Jak wynika z danych Eurostatu, w Niemczech spadek produkcji wyniósł 20,6 proc. Mniej zmalała we Francji (16,3 proc.), a więcej we Włoszech (20,7 proc.) i Hiszpanii (22 proc.).

Eurostat potwierdził też wcześniejsze szacunki dotyczące inflacji. W marcu zniżkowała ona w strefie euro do 0,6 proc., z 1,2 proc. w lutym, poziomu najniższego od 1996 r., odkąd są porównywalne dane. Zdaniem ekonomistów, w kwietniu inflacja może pozostać na niezmienionym poziomie, a od maja znów zacznie iść w dół. W takich warunkach – przy złych innych danych makro –Europejski Bank Centralny może zostać zmuszony do dalszej redukcji stóp procentowych.

Ekonomiści banku UniCredit oczekują, że latem strefa euro znajdzie się w deflacji. Byłby to zły sygnał nie tylko dla gospodarki samego eurolandu, ale i dla „nowych” państw członkowskich, chcących przyjąć wspólną walutę. Obecnie właśnie spośród krajów tworzących strefę euro wywodzą się trzy o najniższym średniorocznym poziomie cen w całej Unii (Irlandia, Holandia i Portugalia), i to na podstawie odczytu inflacji w tych krajach jest liczony górny próg inflacji dla państw kandydackich. W marcu próg ten (średnia z trzech państw powiększona o 1,5 pkt proc.) wyniósł 3,6 proc., co oznacza, że warunku wejścia do strefy nie spełniała ani Polska (4,0 proc.), ani Czechy (4,7 proc.), ani Węgry (5,0 proc.).