Przeszkodą w budowie gazociągu Nord Stream (mającego łączyć Rosję z Niemcami po dnie Bałtyku) stały się niemieckie siły zbrojne. Jak wynika z doniesień rosyjskiego dziennika „Kommiersant”, dowództwo Bundeswehry wysłało kilka tygodni temu do komisji obrony Bundestagu (niemieckiego parlamentu) oficjalne pismo z żądaniem zmiany trasy Nord Stream. Wojsko wskazało w tym dokumencie, że gazociąg będzie przechodził w pobliżu poligonu marynarki wojennej u wybrzeży wyspy Rugii. Zmiana trasy Nord Stream zwiększyłaby koszty tej inwestycji oraz odsunęła w czasie jej powstanie.
[b]Generałowie przeciw rurze[/b]
To nie pierwsze zastrzeżenia co do gazociągu ze strony sił zbrojnych Niemiec. Dowództwo Północnego Okręgu Wojskowego w Kilonii już w 2007 r. wykazało, że Nord Stream będzie przechodził przez akweny, na których regularnie odbywają się manewry sił powietrznych i morskich. Wojskowi wskazali wówczas, że gazociąg może zostać uszkodzony w trakcie tych działań, osoby uczestniczące w jego budowie ryzykują życiem, a Bundeswehra nie chce ponosić za to odpowiedzialności. Takich samych argumentów armia użyła w ostatnim piśmie do Bundestagu.
Stanowisko niemieckich sił zbrojnych wobec Nord Stream może zostać źle odebrane przez rosyjski rząd. Franz Josef Jung, minister obrony RFN, należy bowiem do CDU, partii kanclerz Angeli Merkel. Moskwa może jednak wciąż liczyć w Niemczech na potężne lobby działające na rzecz gazociągu. Przewodniczącym rady nadzorczej spółki Nord Stream jest były socjaldemokratyczny kanclerz RFN Gerhard Schroeder. W skład tego konsorcjum wchodzą zaś obok rosyjskiego Gazpromu (oraz holenderskiej spółki Gasunie) niemieckie koncerny: BASF Wintershall oraz E. ON Ruhrgas.
[b]Więcej zastrzeżeń[/b]