Umowę między GM a rządem podpisano w piątek bladym świtem w kancelarii prawnej Weil, Gotshal & Manges, doradzającej GM w procesie upadłościowym. Stało się to tuż zaraz po upływie czterodniowego terminu składania zażaleń na postanowienie sądu upadłościowego o zgodzie na restrukturyzację spółki. Oficjalnie o nowym etapie w historii firmy poinformował na konferencji jej szef Fritz Henderson, który pokieruje także „nowym GM”.
[srodtytul]Kuracja odchudzająca[/srodtytul]
Najlepsze aktywa, w tym marki Chevrolet, Cadillac i GMC, trafiły do będącej w 61 proc. własnością rządu spółki o nazwie Vehicle Acquisition Company. Wkrótce zmieni ona szyld na General Motors Company („stary” GM miał w nazwie człon Corporation).
Jej pozostałymi udziałowcami są władze Kanady, trust odpowiadający za świadczenia zdrowotne dla pracowników zrzeszonych w związku UAW, a także obligatariusze koncernu.Dzięki temu zabiegowi GM pozbył się balastu liczących miliardy dolarów zobowiązań. W ramach restrukturyzacji pozbywa się ponadto aktywów, których nie był w stanie utrzymać. Niektóre marki, jak Hummer czy niemiecki Opel, trafiły na sprzedaż. Inne, jak Pontiac, zostaną zlikwidowane. Zamknięta też zostanie część fabryk, zwolnione będzie 20 tys. z 88 tys. pracowników i zmniejszona sieć sprzedaży, dzięki rezygnacji z usług tysięcy dilerów.
Wszyscy liczą, że nowy, mocno odchudzony GM, wreszcie zacznie przynosić zyski. Ale nie stanie się to raczej w tym roku. Do końca roku rząd ma zasilić firmę 50 mld USD z pieniędzy podatników. Władze mają nadzieję, że uda się uzdrowić koncern na tyle, że w przyszłym roku będzie można sprzedać jego akcje w ofercie publicznej i ponownie wysłać go na giełdę.