Obecny spadek indeksu ZEW był równie niespodziewany jak wzrosty w ostatnich miesiącach. 36 ekonomistów ankietowanych przez agencję Bloomberga prognozowało jego wzrost do 47,8. Analitycy Citigroup przewidywali nawet zwyżkę do 50.
Indeks nastrojów inwestorów obliczany przez Ośrodek Europejskich Analiz Gospodarczych ZEW w Mannheim ma pokazywać koniunkturę spodziewaną w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Jego lipcowy odczyt dowodzi, że trzeba będzie dłużej poczekać na ożywienie w największej europejskiej gospodarce.
Rząd przewiduje, że niemiecki PKB zmniejszy się w tym roku o 6 proc., mimo pewnych oznak stabilizacji po zapaści z pierwszego kwartału. W maju produkcja przemysłowa wzrosła aż o 3,7 proc. w porównaniu z kwietniem, najbardziej od 16 lat, a nastroje przedsiębiorców poprawiły się w czerwcu trzeci raz z rzędu. Indeks DAX w minionych czterech miesiącach podwyższył się o 30 proc.
U zachodnich sąsiadów Niemiec wzrost produkcji przemysłowej był jednak o wiele słabszy. W maju w strefie euro wzrosła w porównaniu z kwietniem o 0,5 proc. Był to wprawdzie pierwszy wzrost tego wskaźnika od sierpnia 2008 r., ale mniejszy, niż prognozowane 1,5 proc. Sylvain Broyer, główny ekonomista we frankfurckim banku Natixis, spodziewa się jeszcze bardziej rozczarowujących danych ZEW w najbliższych miesiącach. – Istnieje realne niebezpieczeństwo, że gospodarka ponownie skurczy się w przyszłym roku – powiedział agencji Bloomberga. Jego przewidywania mogą się sprawdzić, zważywszy na to, że majowa produkcja w strefie euro była aż o 17 proc. mniejsza niż przed rokiem.
Jest też niemal pewne, że w przyszłym roku nie będą już podtrzymywać wzrostu sprzedaży niemieccy producenci samochodów Volkswagen i Daimler, bo skończą się rządowe zachęty do kupowania nowych aut. Również dlatego Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że gospodarka strefy euro w 2010 r. skurczy się o 0,3 proc., po spadku o 4,8 proc. w tym roku.