Bernanke powiedział senatorom, że w gospodarce widoczne są nieśmiałe oznaki stabilizacji, co nikogo właściwie nie zaskoczyło. Natomiast wbrew spekulacjom nie zasygnalizował, kiedy kierowany przez niego bank centralny może przejść do podwyżek stóp procentowych. – Polityka pieniężna pozostaje skoncentrowana na wzmacnianiu odbicia gospodarczego – stwierdził. To oznacza, że ożywienie samo z siebie nie jest wcale takie pewne. Potwierdził to zresztą sam Bernanke, mówiąc, że zagrożenia dla gospodarki utrzymują się. Przypomniał, że rynki finansowe pozostają pod presją, a rosnące bezrobocie i wciąż malejące ceny domów nadal wpływają na ograniczenie konsumpcji. Za potencjalne zagrożenie dla nadejścia wzrostu gospodarczego uznał również rekordowy deficyt budżetu Stanów Zjednoczonych.

Po wystąpieniu szefa Fed amerykańskie indeksy spadły poniżej poziomu otwarcia, a rentowność 10-letnich obligacji USA, uważanych za najbezpieczniejszą lokatę na czas recesji, spadła do 3,57, z 3,61 proc.– Mamy wiele narzędzi, które umożliwią nam podniesienie rynkowych stóp procentowych, gdy będzie to potrzebne – mówił Bernanke, podejmując myśl, którą tego samego dnia wyłożył na łamach dziennika „Wall Street Journal”. W tym kontekście wymienił m.in. podniesienie oprocentowania depozytów złożonych w banku centralnym oraz sprzedaż zakupionych w tym roku papierów wartościowych.