W ramach zmiany tej umowy rząd w Kijowie chce otrzymywać od Rosjan od przyszłego roku wyższe stawki za tranzyt gazu przez Ukrainę. W zeszłym tygodniu ukraińska premier Julia Tymoszenko poinformowała, że szef rosyjskiego rządu Władimir Putin zgodził się już na podwyżkę stawki tranzytowej. Putin podczas spotkania w Gdańsku miał jej powiedzieć, że możliwy będzie ich wzrost nawet o 60– 70 proc., czyli do poziomu porównywalnego z zachodnioeuropejskimi stawkami.
O planowanej na przyszły rok znacznej podwyżce taryfy za przesył gazu przez Ukrainę mówił też Sergiej Kuprianow, rzecznik Gazpromu. Z jego słów wynikało, że Gazprom wstępnie zgodził się już na taką podwyżkę. Przed niespodziewanym protestem rosyjskiego prezydenta wszystko wskazywało więc, że postulat Ukraińców dotyczący modyfikacji kontraktu gazowego zostanie wkrótce spełniony.
– Trzeba pracować na podstawie obowiązującego kontraktu. Specjalnie go przecież przygotowaliśmy. On powstał w mękach i znoju. Nie trzeba niczego zmieniać. U nas też czasy nie są lekkie – oznajmił Miedwiediew.Obecny kontrakt na dostawy gazu z Rosji na Ukrainę został podpisany w styczniu, po energetycznym konflikcie pomiędzy Gazpromem a ukraińskim koncernem Naftohaz. Według tej umowy Gazprom płaci stronie ukraińskiej 1,7 USD za przesył każdego 1 tys. m sześć. gazu na każdych 100 km sieci gazociągowej.