Wśród przyczyn zwyżki cen złota wymieniane jest głównie osłabienie dolara. Zwłaszcza że w ostatnich dniach pojawiły się dodatkowe bodźce do deprecjacji amerykańskiej waluty: podwyżka stóp procentowych w Australii oraz pogłoski o planowanej przez państwa Zatoki Perskiej rezygnacji z używania dolara w transakcjach naftowych.
Nie bez znaczenia dla wzrostu cen złota są też coraz większe obawy ekonomistów o kondycję finansów publicznych USA. – Mówi się o przeciągającej się słabości dolara oraz o powrocie inflacji, co sugeruje, że cena złota może jeszcze wzrosnąć – wskazuje William Seddon, zarządzający funduszem w White Funds Management.
– Cena złota jest zwykle prognostykiem inflacji, a nie wskaźnikiem jej towarzyszącym. Nic na razie nie wskazuje, że inflacja wymknie się spod kontroli. Gdy jednak wróci wzrost gospodarczy, pojawi się również wzrost cen konsumpcyjnych – wyjaśnia Dan Greenhaus, strateg z Miller Tabak & Co.
Analitycy spodziewają się więc w bliskiej przyszłości dalszego wzrostu cen złota. Deutsche Bank przewiduje np., że kruszec zdrożeje w 2010 r. do 1100 USD za uncję. Według analityków Barclaysa jego cena może w długim terminie sięgnąć nawet 1500 USD za uncję. – Rekordowo drogie złoto przyciąga inwestorów. Nie sądzę, by wzrost jego cen został powstrzymany, zanim dolar zdoła znacząco się umocnić – twierdzi Eugen Weinberg, analityk z Commerzbanku.
Zwyżka cen złota przyczyniła się do tego, że drożały też inne metale szlachetne, np. uncja palladu kosztowała 313,5 USD, najwięcej od sierpnia 2008 r.