Hiszpański rząd pozyskał ze sprzedaży obligacji 4 mld euro, tak jak planował, ale musiał przystać na niższe ceny sprzedaży wszystkich trzech rodzajów oferowanych papierów: trzy-, pięcio - i 13-letnich.
Może oznaczać to zmianę trendu, gdyż rentowność hiszpańskich obligacji systematycznie od miesięcy spadały: w obliczu spowodowanej luźną polityką monetarną banków centralnych niskiej zyskowności lokowania środków w instrumenty dłużne krajów uważanych za stabilne inwestorzy szukali wyższych stop zwrotu za Pirenejami. Nie zrażali się dramatycznym i wciąż pogarszającym stanem hiszpańskiej gospodarki, licząc, że w razie kłopotów Europejski Bank Centralny dotrzyma słowa, i uczyni wszystko w aby utrzymać euro przy życiu.
- Sytuacja płynnościowa finansów Hiszpanii poprawiła się od czasu jej ostrego zaognienia w lecie ubiegłego roku – powiedział Raj Badiani z firmy badawczej IHS Global Insight. - Ale krajowa gospodarka nie zdradza żadnych przejawów poprawy – dodał, zauważając, że Madryt agresywnie sprzedaje obligacje o dłuższym terminie zapadalności. – W drugiej połowie roku rentowności mogą piąć się w górę, gdy rynki zaczną tracić nadzieję na powrót wzrostu gospodarczego – zaznaczył.
Dochodowość sprzedanych dziś obligacji trzyletnich wyniosła ponad 2,44 proc., wobec niespełna 2,25 proc. na poprzedniej aukcji dwa tygodnie temu. Rentowność pięciolatek wzrosła do 3 proc. z niecałych 2,79 proc., a trzynastolatek do 4,54 z niecałych 4,34 proc. na ostatnim przetargu.
W ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku Hiszpania z emisji papierów dłużnych pozyskała środki pokrywające ponad połowę tegorocznych potrzeb pożyczkowych, wykorzystując sprzyjające warunki na rynku do obniżenia kosztów finansowania.