Właśnie ich obarcza się winą za skalę pamiętnego krachu z 6 maja ubiegłego roku, kiedy w niespełna 20 minut indeks Dow Jones Industrial Average stracił prawie tysiąc punktów, a z rynku wyparowały 862 miliardy dolarów.

Według szacunków SEC udział handlu wysokich częstotliwości w obrotach akcjami przekracza 50 procent. Mary Schapiro, przewodnicząca SEC, ujawniła, że komisja zbada, czy algorytmy firm inwestycyjnych są odpowiednio skonstruowane, by mogły właściwie funkcjonować w nadzwyczajnych okolicznościach. Schapiro uważa, że firmy zajmujące się handlem wysokich częstotliwości raczej wykorzystują płynność rynku zamiast ją zwiększać.

Podczas spotkania w Investment Company Institute szefowa SEC mówiła o ogromnych konsekwencjach, jakie spowodował krach sprzed roku dla notowanych firm i inwestorów indywidualnych.

Przeprowadzone w ostatnich latach zmiany regulacyjne miały na celu zwiększenie konkurencji i zmniejszenie kosztów ponoszonych przez inwestorów indywidualnych, co doprowadziło do zmniejszenia zysków market makerów i specjalistów. Skutkowało to m.in. tym, że giełdy złagodziły obciążenia dla tych firm. – Czy możemy mieć płynny rynek, kiedy działają na nim nieregulowani dostawcy płynności, którzy w każdej chwili mogą się wycofać, kiedy coś się dzieje? – zastanawia się Alfred Berkeley, prezes Pipeline Trading Systems, były szef Nasdaq. Ta kwestia wymaga rozwiązania.