Ostatecznego wyboru dokona Rada MFW nie później niż 30 czerwca. W piątek po południu było troje chętnych na zajęcie miejsca po Dominique Strauss Kahnie, który opuścił to stanowisko w maju po skandalu obyczajowym w Nowym Jorku. Czeka go proces sądowy.
[srodtytul]Francuska na czele[/srodtytul]
Największe szanse ma minister finansów Francji Christine Lagarde, która zgromadziła aż 60 procent głosów (w tym Chin i Afryki, ale nie Indii). Za nią są popierany przez Amerykę Łacińską (ale bez Brazylii i Argentyny) prezes banku centralnego Meksyku Agustin Carstens i prezes banku centralnego Kazachstanu, Grigorij Marczenko wybrany przez Wspólnotę Niepodległych Państw. W ostatniej chwili wycofał się Trevor Manuel, minister planowania Republiki Południowej Afryki, kiedyś minister finansów.
[srodtytul]Konkurenci Lagarde prawie bez szans[/srodtytul]
Większość obserwatorów nie daje konkurentom pani Lagarde żadnych szans. Należy oczekiwać, że w ostatecznym rozdaniu kart otrzyma ona wsparcie także Stanów Zjednoczonych, czyli kolejne 17 proc. głosów. Na razie sekretarz skarbu USA Timothy Geithner wprawdzie nie ukrywa, że minister finansów Francji ma wszelkie kwalifikacje, ale z oficjalnym poparciem chce poczekać do głosowania w Radzie MFW. Jest oczywiste, że pani Lagarde otrzyma amerykański głos, ponieważ na mocy ustaleń między Waszyngtonem a Brukselą szefem MFW jest Europejczyk (najczęściej Francuz), a Bankiem Światowym kieruje Amerykanin.