Jak wyjaśnił, trudno jest opracować jakąkolwiek strategię inwestycyjną, gdy rynkami finansowymi rządzą przede wszystkim decyzje polityków, a nie czynniki ekonomiczne. – Zaangażowanie polityków jest dziś największe od lat powojennych. Starają się stłamsić naturalne rezultaty działania rynków – powiedział Bacon. – To niesamowite, jak istotne dla rynków stały się decyzje jednej osoby, Angeli Merkel – dodał. Tak tłumaczy rozczarowujące ostatnio wyniki swoich funduszy: w ubiegłym roku flagowy z nich stracił 2 proc., a w pierwszej połowie tego roku zarobił zaledwie 0,4 proc. Tymczasem wcześniej jego średnia roczna stopa zwrotu sięgała 18,3 proc., a w niektórych latach – np. w 1990 r. – zbliżała się do 100 proc.
Bacon, podobnie jak wielu innych zarządzających, gra ostatnio na rozpad eurolandu. Uznał jednak, że płynność na rynkach finansowych spadła tak mocno, że strategię taką może skutecznie realizować, tylko obracając mniejszymi niż dotąd aktywami.