Podczas realizowania przez rząd wieloletniego programu redukcji wydatków, rodzina królewska znalazła się pod presją, by ograniczyć potrzeby finansowe przy jednoczesnym zachowaniu przepychu i ceremoniału, które służą za główną atrakcję turystyczną Wielkiej Brytanii.
Parlamentarna komisja wydatków publicznych przesłuchiwała Alana Reida, strażnika prywatnych funduszy i skarbnika królowej, przede wszystkim koncentrując się na tym, dlaczego królewski dwór wydał 33,3 mln funtów w ubiegłym roku finansowym – od 1 kwietnia 2012 r. do 31 marca br. – podczas gdy budżet wynosił 31 mln funtów. Przekroczenie budżetu oznacza, że dwór, który zatrudnia około 1200 pracowników, będzie musiał zmniejszyć o 2,3 mln funtów fundusz rezerwowy i zostanie na nim już tylko 1 mln funtów.
Reid wyjaśnił, że wydatki dworu były tak duże z powodu diamentowego jubileuszu obchodzonego w 2012 r. dla uczczenia 60-lecia panowania Elżbiety II, co wymagało większej aktywności, jak choćby zorganizowania wielkiego widowiska, podczas którego Tamizą spłynęło prawie tysiąc łodzi, a w telewizorach oglądało je ponad miliard ludzi.
Budżet monarchii od ub.r. wynosi 15 proc. przychodów z królewskich posiadłości z poprzednich dwóch lat. Wartość tych posiadłości szacuje się na ponad 7,3 mld funtów i są wśród nich m.in. farma bydła w Szkocji, nieruchomości przy jednej z centralnych ulic Londynu Regent Street, a także kamieniołomy w południowej Anglii.