Za główną przyczynę środowych zwyżek na szanghajskiej giełdzie jest uważany komunikat Chińskiej Komisji Regulacyjnej Papierów Wartościowych (CSRC) z wtorkowego wieczoru mówiący, że regulator prowadzi śledztwo przeciwko traderom, którzy w poniedziałek dokonywali sprzedaży akcji na masową skalę. Wcześniej Komisja ostrzegała, że będzie surowo karała za krótką sprzedaż i obiecywała, że rządowe instytucje zwiększą zakupy akcji.
– „Ekipa ratunkowa" nie pozostawiła wątpliwości co do swoich intencji i nadal będzie wspierała chiński rynek akcji, nie bacząc na koszty – wskazuje Evan Lucas, strateg z firmy IG.
– Prawdopodobieństwo, że akcje z szanghajskiego rynku A odbiją się w ciągu miesiąca, jest duże, gdyż rynek jest obecnie bogaty w płynność, a możliwości krótkiej sprzedaży zostały mocno ograniczone – twierdzi Zhang Qi, analityk z szanghajskiej firmy Haitong Securities.
Od szczytu z czerwca indeks Shanghai Composite stracił prawie 20 proc., wciąż jest jednak 17 proc. wyżej niż na początku roku i 74 proc. wyżej niż 12 miesięcy temu. Z przecieków wiadomo, że Komunistyczna Partia Chin wyznaczyła średnioterminowy cel dla tego indeksu wynoszący 4,5 tys. pkt, czyli taki, jaki ostatnio był w czerwcu. W środę Shanghai Composite zamknął się na poziomie prawie 3,8 tys. pkt.
Uderzenie regulatora w traderów sprzedających akcje na masową skalę może świadczyć o tym, że chińskie władze podejrzewają, że ostatni krach był sabotażem „wrogich sił". Takie teorie spiskowe krążą na rynku, a część z nich wskazuje, że za krachem na giełdzie stoi frakcja w partii komunistycznej wiązana z byłym prezydentem Jiang Zeminem, z którą walczy prezydent Xi Jinping.