Taka ilość surowca zaspokoiła 77 proc. izraelskiej konsumpcji tego surowca. Izrael, kupując kurdyjską ropę, z jednej strony zapewnia Kurdom fundusze potrzebne na prowadzenie wojny z Państwem Islamskim, z drugiej jednak podsyca separatystyczne tendencje w Iraku, co może nie się podobać Stanom Zjednoczonym. USA wzywały w ostatnich miesiącach władze autonomii kurdyjskiej, by zapewniły większy wpływ irackiemu rządowi na sektor naftowy. Kurdowie nie chcą się jednak dzielić z Bagdadem przychodami ze sprzedaży ropy, a władze Iraku oficjalnie nie uznają państwa Izrael, czyli głównego odbiorcy surowca z północy Iraku. Kurdyjska ropa trafia do Izraela poprzez turecki port Ceyhan, a jej część jest później sprzedawana przez Izrael na światowe rynki. – Nie obchodzi nas, dokąd trafia ta ropa – przyznają kurdyjscy oficjele.