Szyki mogą im pokrzyżować fundusze smart beta, które pobierają od inwestorów w formie prowizji zaledwie jedną czwartą tego co fundusze hedgingowe i często rezygnują z udziału w zyskach. Strategie smart beta wiążą się z wykorzystywaniem indeksów o odmiennej konstrukcji niż tradycyjne bazujące na kapitalizacji i są zorientowane na wychwytywanie nieefektywności na rynku.
Dzięki m. in. niższym kosztom w ciągu pięciu lat (2014-2019) aktywa funduszy smart beta, według szacunków ekspertów Citigroup, mają zwiększyć się czterokrotnie do 1,2 biliona dolarów. Te fundusze funkcjonujące jak ETF za zarządzanie zwykle inkasują 0,5 proc. wartości aktywów, natomiast hedgingowe pobierają 2 proc. od aktywów plus 20 proc. zysków. Ten ostatni model krytykuje Warren Buffett oraz fundusze emerytalne.
- Branża hedgingowa znalazła się pod ostrzałem - uważa Ben Johnson z Morningstar Inc. zajmujący się w tej firmie globalnymi ETF. W jego ocenie mniejsze opłaty są poważnym konkurencyjnym zagrożeniem nie tylko dla funduszy hedgingowych.
Goldman Sachs Group dwa fundusze smart beta uruchomiła we wrześniu 2015 a obecnie ich aktywa przekraczają miliard dolarów. Z kolei aktywa ulokowane w strategiach Wisdom Tree Investment zbliżonych do hedgingowych w okresie 12 miesięcy wzrosły dwukrotnie, gdyż inwestorzy wybierali tańsze fundusze z których można szybko wyjść.
Tymczasem tradycyjne fundusze hedgingowe notują najgorsze rezultaty od kryzysu finansowego, a niektórzy uważają, że sytuacja jest „katastrofalna".