Chińskie indeksy CSI 300 i Shanghai Composite są w pobliżu najwyższych poziomów od siedmiu miesięcy. I choć nie odrobiły jeszcze w pełni tegorocznych strat (Shanghai Composite jest o 12 proc. niżej niż na koniec 2015 r.), to widać na tych rynkach poprawę nastrojów związaną m.in. z oczekiwaniami na luźniejszą politykę pieniężną Ludowego Banku Chin.
– Chińskie giełdy w małym stopniu odzwierciedlają gospodarkę realną. Silniej niż dojrzałe rynki akcji są one napędzane polityką banków centralnych oraz czystą spekulacją – twierdzi Holger Schmieding, główny ekonomista Berenberg Banku.
– Spowolnienie gospodarcze sprawia, że rosną spekulacje co do wzrostu monetarnej stymulacji. Ludowy Bank Chin woli jednak bardziej precyzyjne działania stymulacyjne, takie jak zastrzyki płynnościowe. Moim zdaniem nie będzie on zwracał na siebie uwagi, dopóki Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie umieści juana w koszyku SDR, co ma nastąpić w październiku – uważa Christophe Barraud, ekonomista z amerykańskiej firmy Market Securities.
Wpływ na zwyżki na chińskim rynku akcji ma również to, że rząd ChRL zatwierdził połączenie tradingowe między giełdami w Shenzen i Hongkongu. Dotychczas takie bezpośrednie połączenie funkcjonowało między parkietami w Szanghaju i Hongkongu. Cieszy się ono dużym powodzeniem wśród inwestorów. Umożliwia rynkowym graczom z o wiele bardziej otwartego na zagraniczny kapitał Hongkongu kupować i sprzedawać akcje na szanghajskiej giełdzie. Perspektywa uruchomienia takiego dojścia kapitałowego do drugiej pod względem wielkości giełdy Chin kontynentalnych daje więc inwestorom nowe możliwości.