Na globalnym rynku walutowym najlepiej w tym roku wypada strategia carry trade polegająca na pożyczaniu pieniędzy tam gdzie stopy są niskie i inwestowaniu tam, gdzie można uzyskać dużo wyższą rentowność. Jednak cieszą się też ci, którzy kupują niedowartościowane waluty i sprzedają drogie, a także traderzy podążający za trendami.
Strategia carry trade w której inwestorzy pożyczają waluty krajów G10 w tym roku notuje najlepsze rezultaty od 2012 roku, wskazuje Deutsche Bank Index. Gorzej jest natomiast ze strategiami obejmującymi waluty państw wschodzących.
Wybór właściwej strategii stał jeszcze ważniejszy w czasach bezprecedensowego stymulowania koniunktury gospodarczej przez banki centralne i powiązania walut z bardzo niskim stopami procentowymi. Inwestorzy musieli ponownie przekalkulować swoje podejście po niedawnym przemówieniu Janet Yellen, szefowej Fed wygłoszonym w Jackson Hole, kiedy mówiła o prawdopodobieństwie podwyższenia stóp procentowych, a w Europie i Azji banki centralne zwiększyły skalę stymulowania gospodarki.
- Polityka banków centralnych zawsze będzie głównym elementem naszej strategii – zapewnia James Ong, starszy strateg makro w Invesco, gdzie inwestorzy ulokowali ponad 800 miliardów dolarów. W pewnym momencie najważniejsza dla niego okazała się polityka Banku Japonii. Ong docenił też możliwość zdywersyfikowania części dolarowych transakcji.
W sierpniu transakcje carry trade z zastosowaniem walut wschodzących nie dały zarobić, ale wskaźnik Deutsche Bank uwzględniający bardziej popularne waluty państw G10 od początku roku jest na plusie 5,8 proc. co mocno kontrastuje z ubiegłoroczna stratą w wysokości 7,7 proc.