Rosyjska giełda wkraczała w 2017 rok napędzana wielkim optymizmem. Ceny ropy rosły, a zmiana prezydenta w USA dawała nadzieję, że Moskwa ułoży sobie lepsze relacje z Waszyngtonem. W lutym przyszła jednak przecena. Moskiewski indeks Micex stracił od początku roku już ponad 11 proc. i wrócił na poziom z pierwszej połowy listopada. Zwyżki, do których doszło od wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA, zostały już niemal zniwelowane. Denominowany w dolarach rosyjski indeks giełdowy RTS radzi sobie tylko nieco lepiej niż Micex – od początku roku spadł o prawie 9 proc. i wrócił na poziom z końcowki listopada.
Choć inwestorzy pozbywali się w ostatnich tygodniach rosyjskich akcji, to jednak nie wyprzedawali rubla. Rosyjska waluta umocniła się wobec dolara od początku roku o 4,5 proc. a przez ostatnie trzy miesiące o 8,5 proc. Kurs wrócił na poziom z połowy 2015 r. W tym czasie drożała również ropa naftowa, główny rosyjski towar eksportowy. Cena baryłki ropy gatunku Brent skoczył z 47 USD pod koniec listopada do 55 USD w połowie zeszłego tygodnia. Ruch cenowy był jednak mniejszy, niż spodziewała się część analityków, a po ostrej przecenie w środę i czwartek cena ropy znów zbliżyła się do 50 USD za baryłkę. Czy czynnik wystarczający, by wywołać przecenę na rosyjskiej giełdzie?
Koniec recesji i naftowa zadyszka
Teoretycznie rosyjskiemu rynkowi powinna dalej sprzyjać poprawa sytuacji gospodarczej. Bank Rosji wskazuje, że w IV kwartale rosyjski PKB wzrósł w ujęciu rocznym (oficjalne dane nie zostały jeszcze opublikowane.) Formalnie Rosja wyszła już z recesji w I kwartale 2016 r., gdy PKB zaczął rosnąć kwartał do kwartału. Okazało się to jednak dopiero po zmianie metodologii statystycznej, polegającej na wliczaniu do PKB wydatków na zbrojenia w większym stopniu niż robiono to dotychczas. Nawet jednak bez tej rewizji danych perspektywy gospodarcze kraju się poprawiały. Poza sektorem naftowo-gazowym, korzystającym na odbiciu cen surowców, rosły również inne branże gospodarki, np. rolnictwo i przemysł maszynowy. Oficjalna prognoza Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego mówi, że wzrost rosyjskiego PKB przez cały 2017 r. wyniesie 0,6 proc., a w drugiej połowie roku dojdzie do wyraźnego przyspieszenia – ma on przekraczać 2 proc. Rosyjskie Ministerstwo Finansów spodziewa się natomiast całorocznego wzrostu rzędu 1-1,2 proc., a Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje zwyżkę o 1,1 proc.
– Pierwsze miesięczne dane za 2017 r. zapowiadały, że Rosja może w tym roku doświadczyć szerokiego ożywienia gospodarczego. Znacząca poprawa aktywności gospodarczej w styczniu była prawdopodobnie związana z silniejszym rublem, niższą inflacją oraz wzrostem popytu wewnętrznego – twierdzi Dmitrij Polewoj, ekonomista ING.
Część analityków wskazuje jednak, że ożywienie gospodarcze w Rosji jest wciąż obarczone wieloma znakami zapytania, a inwestorzy mogą zachowywać się ostrożniej po tym, jak w zeszłym roku wykazali duży entuzjam co do tamtejszego rynku. – W 2016 r. rosyjska giełda zyskała ponad 50 proc., ale początek 2017 r. przyniósł już pewną korektę. Sądzę, że ostatni wzrost cen akcji w regionie Europy Środkowo-Wschodniej przebiegł w zbyt szybkim tempie i kolejne miesiąc lub dwa mogą przynieść realizację zysków. O ile dalsza część roku dla giełdy polskiej czy węgierskiej powinna być dobra (dzięki przyspieszeniu tempa wzrostu PKB), to w przypadku moskiewskiego parkietu ryzyko pozostaje podwyższone. Rosyjska gospodarka na razie dopiero przestaje się kurczyć i od tego, jak szybko wróci na ścieżkę wzrostu, zależeć będą notowania na tamtejszej giełdzie – mówi „Parkietowi" Marcin Sulewski, ekonomista Banku Zachodniego WBK.