Przyczyna tego, że wielkie spółki z szanghajskiej giełdy radzą sobie obecnie znacznie lepiej od szerokiego rynku, jest łatwa do wskazania – jest nią działalność regulatorów. Państwowa kampania, mająca na celu ograniczenie lewarowania na rynku, uderza przede wszystkim w mniejsze firmy. Dostęp do finansowania dla nich się pogorszył, a inwestorzy trzymają się z dala od ich akcji. Duże państwowe spółki nie mają żadnych problemów z finansowaniem – państwowe banki zapewnią im potrzebne kredyty na stosunkowo korzystnych warunkach. W momentach, gdy rząd próbuje pobudzić rynek akcji, wielkie państwowe firmy korzystają na tym najbardziej. Grupa wspieranych przez państwo funduszy (tzw. drużyna narodowa), mająca kupować akcje różnych spółek, by ożywić rynek, kupuje głównie papiery państwowych koncernów.
– Drużyna narodowa znów wspiera rynek, po tym jak agencja Moody's obniżyła chiński rating. Blue chips, takie jak banki, należą do ich ulubionych spółek, gdyż są stosunkowo tanie, a dużo ważą w indeksie. Tymczasem inwestorzy indywidualni stali się defensywni. Część z nich dostosowało swoją strategię tak, by sprzedawać akcje małych spółek i podążać za drużyną narodową – twierdzi Zhang Haidong, zarządzający z szanghajskiego funduszu Jinkuang Investment Management.