Od wyborów prezydenckich kursy spółek z udziałem państwa odnotowały znaczące zwyżki.
Minister finansów Bruno Le Maire we wtorek o 10 przyjął prezesa Orange Stephane'a Richarda, a godzinę później szefa Electricite de France (EDF) Jeana-Bernarda Levy'ego. Na czwartek zaplanowano rozmowę z Philippem Varinem, prezesem przeżywającej kłopoty spółki nuklearnej Areva.
Podczas kampanii wyborczej Macron, były bankowiec inwestycyjny, sygnalizował zamiar zmniejszenia rządowych udziałów w spółkach, ale dotychczas nie sprecyzował żadnych szczegółów. Kiedy za czasów prezydentury Francois Hollande'a był ministrem gospodarki, powiedział, że rola trzech instytucji zarządzających państwowymi udziałami powinna być doprecyzowana, portfele powinny być nakierowane na strategiczne aktywa, a rząd powinien częściej kupować i sprzedawać udziały, by osiągnąć zamierzone cele.
Francuskie państwo ma pośrednie lub bezpośrednie udziały szacowane na ponad 100 mld euro w około 1750 spółkach, w tym w kilkudziesięciu obecnych na rynku publicznym.
Wprawdzie prezydent Macron nie dawał dotychczas inwestorom zbyt wielu wskazówek, ale jego wybór został na giełdzie przyjęty bardzo ciepło.