Korona szwedzka straciła od początku roku ponad 10 proc. wobec dolara, co czyni ją w tym okresie najbardziej tracącą na wartości walutą z gospodarki rozwiniętej. Wobec euro straciła od początku stycznia blisko 7 proc., a w maju jej kurs sięgnął najniższego poziomu od dziewięciu lat. Nikt nie określa Szwecji jako „słabego ogniwa" będącego kolejnym ogniskiem kryzysu, ale wyraźnie widać, że inwestorzy realizują strategię opierającą się na wykorzystywaniu dotychczasowego „gołębiego" nastawienia Riksbanku (szwedzkiego banku centralnego). Jego główna stopa procentowa wynosi minus 0,5 proc., gdy w strefie euro jest na poziomie 0 proc., a w USA znajduje się ona w przedziale 1,75 proc.–2 proc. i będzie rosła. Swoje robi również niepokój polityczny związany z niedzielnymi wyborami parlamentarnymi.
Układanki polityczne
Sondaże wskazują, że nacjonalistyczna, niechętna afrykańsko-bliskowschodniej imigracji partia Szwedzcy Demokraci może liczyć w nich na około 20 proc. głosów, gdy w 2010 r. miała zaledwie 5,7 proc. poparcia. Nie ma ona jednak szans na stworzenie rządu, bo wszystkie pozostałe stronnictwa deklarują, że nie będą z nią współpracować. W sondażach prowadzi rządząca Szwedzka Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza, mająca 24 proc. Partii, która przez ostatnie 100 lat nie była u władzy jedynie przez 22 lata, grozi to, że nie zdoła po wyborach utworzyć rządu. Może się o to pokusić największe ugrupowanie centroprawicowe, czyli Umiarkowana Partia Koalicyjna, mająca zaledwie 17 proc. poparcia w sondażach. Rządy mniejszościowe zdarzały się w szwedzkiej historii bardzo często, ale wymagają one zapewnienia spokoju w parlamencie. Będzie ono wymagało zapewne ustępstw wobec Szwedzkich Demokratów w kwestii polityki imigracyjnej. Przywództwo umiarkowanych zarzeka się, że nie będzie współpracować z nacjonalistami, ale elektorat bardzo by chciał tej współpracy. Może się więc okazać, że umiarkowani wejdą w koalicję z socjaldemokratami, uzasadniając to chęcią uniknięcia paktów z nacjonalistami. Ogólnie więc inwestorzy nie mają się na razie czego obawiać. Do referendum w sprawie wyjścia Szwecji z UE nie ma szansy dojść, podobnie jak do wielkich zmian w szwedzkiej polityce gospodarczej. Dużo większe ryzyko mogą przynieść dopiero wybory za cztery lata. Jest bowiem duże prawdopodobieństwo, że kontynuacja dotychczasowej polityki wobec imigrantów, będzie nadal nabijała poparcie dla Szwedzkich Demokratów. – Szwedzi są politycznie poprawni i nigdy nie powiedzą nic publicznie przeciwko imigrantom, ale z jakiegoś powodu poparcie dla Szwedzkich Demokratów wzrosło przez kilka lat z 4 proc. do ponad 20 proc. – usłyszałem to w Sztokholmie od jednego z polskich ekspertów.
– Przeciągające się negocjacje w sprawie koalicji rządowej lub powstanie kolejnego słabego rządu mogą uderzyć w nastroje w biznesie. Ale przecież taki scenariusz nie ziścił się w 2014 r., gdy rząd niemal upadł. Biorąc pod uwagę to, że szwedzka gospodarka radzi sobie dobrze, a strefa euro (główny partner handlowy Szwecji) również powinna silnie rosnąć, nie spodziewamy się, by problemy polityczne doprowadziły do znaczącego spowolnienia wzrostu gospodarczego – prognozuje Jessica Hinds, ekonomistka z firmy badawczej Capital Economics. Jej zadaniem, jeśli socjaldemokratom uda się stworzyć rząd, to zapewni on jedynie niewielki wzrost wydatków fiskalnych, który znacząco nie przyspieszy wzrostu PKB. Centroprawicowy rząd mógłby zaś nieco mniej wydawać na programy socjalne, trochę obniżyć podatki i zwiększyć inwestycje. Nie powinno dojść więc do żadnej rewolucji w szwedzkim państwie „dobrobytu socjalnego". Co ciekawe, część partii politycznych bardzo późno opublikowało programy wyborcze, co może świadczyć o tym, że albo niewiele chcą zmieniać w kraju, albo uznały, że nie ma szans na wprowadzenie żadnych głębszych zmian.
– Naszym zdaniem reakcja rynków finansowych na wynik wyborów parlamentarnych w Szwecji będzie ograniczona, co wpisuje się w obserwacje z ostatnich 30 lat – wskazuje Lasse Holboell Nielsen, ekonomista z Goldman Sachs.
Środowiska biznesowe nie widzą w perspektywie powstania słabego rządu po wyborach niczego niepokojącego. – Szwecja ma klimat bardzo przyjazny biznesowi, a słabe rządy nie podejmują radykalnych decyzji. Jest wiele rzeczy w szwedzkim społeczeństwie, którymi prawdopodobnie trzeba się zająć, ale z punktu widzenia cyklu biznesowego otoczenie jest dosyć dobre – uważa Kristoffer Melinder, partner z firmy Nordic Capital.