Brytyjski parlament ma głosować we wtorek nad wynegocjowaną przez premier Theresę May umową o warunkach wyjścia z UE. I wygląda na to, że ryzyko jej odrzucenia jest bardzo duże. Sprzeciwia się jej część deputowanych rządzącej Partii Konserwatywnej uważających, że ta umowa jest bardzo niekorzystna dla Wielkiej Brytanii. Nie podobają się im rozwiązania dotyczące Irlandii Płn. oraz to, że Wielka Brytania przez wiele lat po brexicie pozostanie w orbicie regulacyjnej UE, będzie miała ograniczoną możliwość zawierania umów handlowych, a jednocześnie firmy finansowe z londyńskiego City będą miały dostęp do unijnych rynków jedynie na podobnych zasadach jak amerykańskie czy japońskie. Przeciwko umowie opowiada się też grupa konserwatystów, chcących brexit opóźnić lub anulować. Na poparcie opozycyjnej Partii Pracy nie ma co liczyć, gdyż ta otwarcie dąży do obalenia rządu May.
– Jest mało prawdopodobne, by umowa przeszła we wtorek – mówił Liam Fox, brytyjski minister ds. handlu międzynarodowego. Rośnie więc ryzyko, że brexit zostanie przesunięty. Wielka Brytania miała wyjść z UE 29 marca, ale według dziennika „Guardian" oficjele z Brukseli uważają, że to mało prawdopodobne. Są gotowi przedłużyć procedurę brexitu przynajmniej do 29 lipca. Czekają tylko, aż premier May o to poprosi.
Czas chaosu
Niepewność związana z brexitem dała o sobie znać na rynku walutowym, ale jedynie w ograniczonym stopniu. Za 1 funta płacono w poniedziałek po południu 1,28 USD i 1,12 euro. Funt był więc najmocniejszy od listopada wobec waluty amerykańskiej i od początku grudnia wobec europejskiej. FTSE 100, główny indeks londyńskiej giełdy, tracił po południu ponad 1 proc.
– Kurs funta może do końca marca osłabnąć do 1,24 USD, gdyż nawet najbardziej korzystne rozwiązanie dotyczące brexitu będzie gorsze niż scenariusz, w którym zwolennicy pozostania w UE wygraliby w 2016 r. referendum brexitowe – prognozuje Sean Callow, strateg z banku Westpac.
Odrzucenie umowy w wersji wynegocjowanej przez rząd May nie byłoby dla rynków wielkim zaskoczeniem. Ale nadchodzące dni mimo to mogą przynieść dużą zmienność na rynku brytyjskim. Po odrzuceniu umowy rząd będzie musiał w ciągu kilku dni przedstawić swój plan B. Może zwrócić się do UE o kilka ustępstw, które miałyby ułatwić „przepchnięcie" lekko zmienionej umowy przez parlament. Partia Pracy może zgłosić wotum nieufności wobec premier May i spróbować doprowadzić do przyspieszonych wyborów, które miałaby duże szanse wygrać. Może też złożyć wniosek o drugie referendum w sprawie wyjścia z UE. Taki wniosek ma szansę na przyjęcie. Konserwatywny deputowany Dominic Grieve wspólnie z Vincem Cablem, przywódcą Partii Liberalno-Demokratycznej, przygotowali projekt, który przewiduje, że Brytyjczycy będą mieli do wyboru w referendum niepopularną umowę, którą chce przepchnąć May, lub cofnięcie brexitu.