Nominowany na to stanowisko przez Donalda Trumpa dziedzic fortuny  Johnson & Johnson, nie jest bezpośrednio zaangażowany w tę ubiegłoroczną inwestycję. Została ona dokonana w imieniu jego krewnych przez prywatne biuro rodziny Johnson, które kupiło budynki za pośrednictwem nowojorskiej firmy inwestycyjnej Ella Valley Capital. Sam ambasador nie będzie beneficjentem tej inwestycji.

Ale ambasadorzy Stanów Zjednoczonych są poddani surowym zasadom i normom i jest niespotykane, by rodziny dyplomatów robiły interesy w krajach, gdzie są akredytowani. Konflikt interesów może wystąpić w przypadku posiadania lub nabycia aktywów przez małżonka lub dzieci dyplomaty, ale nie przez innych członków rodziny – wyjaśnia Delany Marsco, prawniczka z Campaign  Legal Center,  waszyngtońskiej organizacji non-profit, która opowiada się za ograniczaniem oddziaływania pieniędzy na politykę. Ale dodaje, że nie wygląda to dobrze.

- Są to kwestie wizerunkowe – powiedziała Marsco, która specjalizuje się w etyce. – Mamy prawo oczekiwać, że ludzie, którzy reprezentują Stany Zjednoczone, będą unikali nawet konfliktów wizerunkowych – dodała.

Ambasador Johnson, którego majątek netto wynosi około 4,2 mld USD, ma wiele nieruchomości komercyjnych w USA, ale bezpośrednio żadnej w Wielkiej Brytanii – wynika z dokumentów finansowych. Przed powołaniem na stanowisko w Londynie zrezygnował z funkcji szefa rady nadzorczej i prezesa zarządu rodzinnego biura Johnson Company, a kontrolę nad futbolową drużyną New York Jets przekazał na rzecz młodszego brata Christophera.