Do ataku doszło w niedzielę w pobliżu portu Fudżajra. Początkowe doniesienia mówiły o tym, że zaatakowano cztery statki handlowe. W poniedziałek saudyjskie ministerstwo ds. ropy naftowej sprecyzowało, że wśród uszkodzonych okrętów były dwa tankowce z Arabii Saudyjskiej. Jeden z nich płynął z ropą dla amerykańskich klientów. Ten incydent określono jako „atak sabotażowy". Saudyjskie władze nie sprecyzowały, jak został on przeprowadzony ani kto mógł być sprawcą. Nie było ofiar w ludziach ani nie doszło do wycieku ropy do morza. Atak ten określono jednak jako „zagrożenie dla globalnych dostaw ropy". Ministerstwo Spraw Zagranicznych ZEA poinformowało w nocy z niedzieli na poniedziałek, że doszło do „operacji sabotażowej" przeciwko tankowcom. Zdementowało jednak doniesienia mówiące o wielkich eksplozjach w porcie Fudżajra. ZEA rozbudowują ten port, chcąc uczynić z niego jeden z największych na świecie magazynów ropy. Władze ZEA również nie wskazały winnych sabotażu.

Podejrzenia kierują się jednak w stronę Iranu. Wcześniej przedstawiciele irańskich władz grozili, że mogą zablokować cieśninę Ormuz (przez którą idzie w świat ropa wydobywana nad Zatoką Perską), jeśli USA zaostrzą sankcje wobec Iranu. Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo, w reakcji na atak na saudyjskie tankowce, odwołał lot do Moskwy i przybył do Brukseli naradzać się z sojusznikami w sprawie Iranu.