Kraj ograniczy produkcję o 250 tys. baryłek dziennie w czerwcu i 134 tys. baryłek dziennie w II połowie roku – poinformowało norweskie ministerstwo ropy i energii.
Po raz pierwszy od 2002 r. Norwegia jest częścią skoordynowanych międzynarodowych działań mających na celu ograniczenie produkcji. Pokazuje to, jak bardzo światowy rynek ropy został dotknięty przez spadek popytu w związku z pandemią koronawirusa.
- Obecnie mamy do czynienia z bezprecedensową sytuacją na rynku ropy naftowej. Decyzja została podjęta w sposób niezależny i z myślą o norweskich interesach - powiedziała Tina Bru, minister ropy i energii.
Norwegia czerpie ogromne korzyści z wydobycia ropy, jednak produkcja surowca w skali świata nie jest duża. W marcu kraj wyprodukował 1,68 mln baryłek ropy, co stanowi mniej niż 2 proc. światowego wydobycia. Mimo że produkcja nie jest imponująca, Norwegia wielokrotnie była zapraszana na spotkania OPEC plus, jednak nie przyjmowała zaproszeń.
Rynek ropy naftowej pogrążył się w chaosie pomimo porozumienia OPEC plus. Kraje eksportujące ropę zgodziły się na rekordowe cięcie produkcji, które od 1 maja ma wynieść blisko 10 mln baryłek. Notowania majowych kontraktów na ropę WTI po raz pierwszy w historii spadły poniżej zera, a ich cena wyniosła minus 37 USD za baryłkę. Od początku roku gatunek ten staniał o 70 proc. do 17,5 USD, a ropa Brent staniała w tym czasie o 60 proc. do 26,5 USD.