Ma to związek z pandemią koronawirusa, która doprowadziła do lockdownu w wielu państwach. Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) prognozuje, że jeśli ograniczenia potrwają kilka miesięcy, a wznowienie aktywności gospodarczej przebiegnie powoli, zapotrzebowanie zmniejszy się o 6 proc. Najbardziej ucierpi popyt na ropę, który może spaść o 9 proc. po ostatnich ośmiu latach wzrostu. Wśród ogólnego spadku popytu pozytywnie zaskakuje zapotrzebowanie na energię ze źródeł odnawialnych, które powinno wzrosnąć o 1 proc. Nagłe zainteresowanie OZE wynika głównie z niskich kosztów operacyjnych.
Według IEA największe spadki w zużyciu energii odnotowywane są w krajach bardziej rozwiniętych. Agencja przewiduje, że popyt w Stanach Zjednoczonych spadnie o 9 proc., a w UE o 11 proc. Niektóre kraje w Europie i części USA zaczynają znosić rygorystyczne środki blokujące rozwój epidemii, jednak to tempo złagodzenia tych limitów będzie kluczowe. IEA szacuje, że każdy miesiąc globalnej blokady ogranicza roczne zapotrzebowanie na energię elektryczną o około 1,5 proc.
– To historyczny szok dla całego świata energii – stwierdził w oświadczeniu Fatih Birol, dyrektor wykonawczy paryskiej agencji. Jednocześnie zwrócił uwagę na rządy, które kontrolują 70 proc. globalnych inwestycji energetycznych. Stwierdził, że jeśli one zaangażują się w promowanie OZE, to proces transformacji, który już się rozpoczął i jest bardzo potrzebny, nabierze teraz rozpędu. – Jest zbyt wcześnie, aby określić długoterminowe skutki, ale branża energetyczna, która wyjdzie z kryzysu, będzie znacznie różnić się od poprzedniej – dodaje.