Zachowanie amerykańskiego rynku akcji w 2020 r. jest zadziwiająco normalne – tak twierdzą analitycy Morgan Stanley. Ich zdaniem mamy obecnie do czynienia z wczesną fazą cyklu rynkowego. – Choć spodziewamy się nerwowości na rynkach przed wyborami prezydenckimi w USA, to ostatecznie zwyciężą typowe dla wczesnego etapu cyklu strategie reflacyjne – twierdzi Andrew Sheats, główny globalny strateg Morgan Stanley.
Wyliczone fazy
Skąd takie optymistyczne przeświadczenie? Analitycy Morgan Stanley porównali zachowanie rynków w ostatnich kilkunastu miesiącach i w okolicach trzech poprzednich recesji. Za każdym razem recesję poprzedzało przyspieszenie inflacji bazowej powyżej pięcioletniego trendu, spadek stopy bezrobocia silniejszy od trendu oraz odwrócenie krzywej rentowności obligacji. Przy takich sygnałach do recesji dochodziło średnio po 15 miesiącach od ostatniej podwyżki stóp przez Fed. Wszystkie te sygnały wystąpiły też przed obecnym kryzysem, a 15 miesięcy od ostatniej podwyżki stóp w USA minęło w marcu 2020 r.
Pod koniec marca analitycy Morgan Stanley przyjrzeli się temu, gdzie wypadało dno na rynkach w czasie poprzednich pięciu recesji. Zwykle było ono nieco wcześniej od osiągnięcia recesyjnego dna przez gospodarkę. Z ich modelu wynikało, że dla indeksu S&P 500 i amerykańskiego długu o wysokich rentownościach dno powinno zostać osiągnięte w marcu 2020 r., a dla obligacji dziesięcioletnich w kwietniu 2020 r. W dwóch pierwszych przypadkach zostało rzeczywiście osiągnięte w marcu, a w trzecim w sierpniu.
– Nawet przy najbardziej ekstremalnym pogorszeniu się danych gospodarczych w historii oraz globalnej pandemii rynki wyprzedzały dane o „normalny" interwał – zauważa Sheats. Dodaje, że wśród inwestorów jest wciąż dużo sceptycyzmu co do „normalności" cyklu. A to sprawia, że wyceny wielu spółek korzystających na ożywieniu gospodarczym mogą być atrakcyjne.