W kolejnych punktach czytamy, że obsługę takich spotkań zapewnia Departament Generalny (to departament w NBP odpowiedzialny m.in. za skuteczne wdrożenie w życie strategii banku i decyzji zarządu NBP). Wyznaczony zaś pracownik departamentu sporządzać ma notatką ze spotkania, która ma być dołączona do prowadzonego rejestru wszystkich spotkań członków RPP z przedstawicielami rynków.
Kuriozalne zapisy
- Choć te zapisy wyglądają na z grubsza rozsądne, szczegóły czynią je kuriozalnymi i absurdalnymi. Trudno dla nich znaleźć uzasadnienie – komentuje wprost Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej. – Prezes NBP jest przewodniczącym RPP i jako taki organizuje posiedzenia Rady. Ale nie jest naszym szefem, nie ma więc prawa decydować, kto z kim ma się spotykać, ani tym bardziej wyznaczać na spotkanie „przyzwoitki” w postaci innego członka Rady. Nie jest też jasne, czego niby mieliby „pilnować” - wylicza Tyrowicz.
Tyrowicza zauważa, że przewijający się w zapisach „dobrych praktyk” wątek informacji niejawnych sugeruje, że członkowie RPP nie przestrzegają ustawowych przepisów w tej kwestii. – Taka próba ograniczenia naszych kontaktów z obywatelami i inwestorami zagranicznymi zmierza do tego, by nie mogli oni poznać innych opinii niż te oficjalnie prezentowane przez prezesa NBP. Już skutki dotychczasowych utrudnień są negatywne dla nas wszystkich, np. w postaci droższych obligacji skarbowych, te „złe praktyki” tylko pogarszają sytuację – mówi Joanna Tyrowicz.
Cenzor na spotkaniach
Również Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej, w komentarzu dla Rzeczpospolitej zwraca uwagę na kilka niepokojących kwestii. Przede wszystkim taki „kodeks dobrych praktyk” przygotowany przez zarząd NBP może być ograniczeniem niezależności RPP. – Kompetencją prezesa NBP i przewodniczącego RPP nie jest organizacja pracy członków RPP, w tym ustalanie z kim, gdzie i o której mogą się spotykać członkowie RPP – zaznacza Kotecki.
Dalej Kotecki wytyka, że przedstawione regulacje są nadmiarowe. – Kwestie informacji niejawnych są uregulowane na poziomie ustaw, których wszyscy oczywiście przestrzegamy. Nie wiem czemu ma służyć wyznaczanie na spotkania z inwestorami kogoś w funkcji cenzora, a także protokolanta – mówi Kotecki.
Jego zdaniem trudno też zinterpretować zapis o korzyściach finansowych, jakie mieliby odnosić inwestorzy w efekcie spotkań z członkami RPP. Jak wyjaśnia, co do zasady takie rozmowy mają służyć podnoszeniu wiedzy przez uczestników rynku, a to przekłada się na niższe ryzyko, a w przypadku obligacji - równa się to niższym wymaganym przez inwestorów odsetkom. Jest to powszechna praktyka znana wszystkim bankom centralnym.